18 listopada na spotkanie naszego klubu przeczytałyśmy dwie książki : „Rzeczy, których nie wyrzuciłem” Marcina Wichy i „Czarne skrzydła” Sue Monk Kidd.

Marcin Wicha napisał rzecz kapitalną, uhonorowaną w 2018 roku Nagrodą Literacka „Nike” i Nagrodę Literacką im. Witolda Gombrowicza. Jest to coś na kształt zbioru esejów, poświęconych zmarłej matce, mocno dotykających spraw ostatecznych, choroby, śmierci, tego ciężkiego stanu po odejściu ukochanej osoby – żałoby. Przyznaję, że miałam pewne obawy przed taką lekturą. Temat to trudny i ciągle jeszcze mało obecny w literaturze, a szkoda, bo dotyczy wszystkich,a kultura ze swoim ageizmem, kultem młodości i wręcz nieśmiertelności stara się go wyprzeć ze świadomości współczesnych.

Wicha opisuje swoją matkę jako energiczną, silną, inteligentna kobietę, która w czasach PRL-u nie wahała się mówić tego, co myślała. Pisze o niej czule, ale nie czułostkowo, bo nie była osobą sentymentalną. Pomimo trudnej tematyki nie jest to książka przygnębiająca, co więcej specyficzne poczucie humoru autora i jego matki sprawia, że są tu liczne fragmenty, które wprost mogą rozbawić. Całość można potraktować jako swoiste epitafium i dobrą literaturę dającą niemałą czytelniczą satysfakcję.

Drugą pozycją omawianą na spotkaniu były „Czarne skrzydła” Sue Monk Kidd. Całkiem ciekawa powieść o niewolnictwie na początku XIX wieku w Stanach Zjednoczonych. Pisarka opisuje losy czarnych niewolników w bogatej posiadłości sędziego pokoju i prowadzi paralelną biografię – fikcyjnej młodej niewolnicy Szelmy i córki prawnika , Sary. Sara Grimke to postać autentyczna, działaczka na rzecz praw niewolników i ,,, kobiet. Jej osoba ciekawie została wciągnięta w fikcyjną część powieści, ale jest tu sporo faktów z jej prawdziwego życiorysu. Szelma, młoda Murzynka, jej protegowana, pomimo zewnętrznych oznak zniewolenia, pozostała wolnym duchem. Sara na początku powieści nie może tego powiedzieć o sobie. Bystra, inteligentna dusi się, bo nie może decydować o sobie, rozwijać się intelektualnie, bo nie jest mężczyzną. Nikt nie rozumie jej „fanaberii”. Musi sama wywalczyć sobie prawo do własnych decyzji, do rozwoju, do życia. Niestety, za  cenę dużego ostracyzmu ze strony rodziny i społeczeństwa. Nie trzeba jednak daleko szukać – pomyślmy o tych wszystkich zdolnych i inteligentnych kobietach w europejskich salonach, które dusiły się z nudów,bo miały być ich ozdobą , a spełniać się wyłącznie w roli żon i matek. Stąd zapewne brały się te wszystkie popularne wówczas melancholie, histerie, depresje. Nasza dyskusja odeszła od problemu niewolnictwa, a zakończyła na sprawie emancypacji kobiet. Pomimo upływu tylu lat od wydarzeń opisywanych w powieści, wciąż istnieje nierówność płci.

- Maria Macała

Fundusze Europejskie dla rozwoju Lubuskiego.
Projekt współfinansowany przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Lubuskiego Regionalnego Programu Operacyjnego na lata 2007-2013.