Może już gdzieś tę historię czytałeś, jak to z historiami o życiu, miłości i śmierci bywa.
„To roślina z pustyni Sahara, która przeżywa całe swoje życie w ciągu jednego dnia(...)”. Fakt, że to mały rachityczny kwiatek – w niczym nie przypomina baobaba – ale dzielnie, na naszych oczach, w jeden dzień, nie przerywając ani na chwilę, wypełnił całą swoją roślinną misję. Ta mała roślinka jest w istocie tym silnym baobabem.
Byłam dziewczynką – na starej fotografii na rękach taty, „przypominając Galileę naszych pierwszych życiowych fascynacji, kiedy wszystko zdawało się być jeszcze proste, jasne i piękne”. Ta dziewczynka z fotografii wypełnia swoją ludzką misję. Uczy się.
Pierwsze – powierz dobre myśli drugiemu człowiekowi; zasiej. Oskar opowiada najpierw Panu Bogu. Nauczyła go tego pani Róża – anioł – przewodnik – doręczyciel dobrych myśli.
Drugie – nie zamykaj uszu, gdy ktoś chce mówić. Oskar mówi, że umiera. Szpital jest przecież również po to, żeby umrzeć. Nie tylko po to, żeby wyzdrowieć. Życie jest przecież takie delikatne, my zaś zachowujemy się jakbyśmy byli nieśmiertelni. Nie zamykajmy uszu. To mogą być przypadkiem ważne słowa. To mogą być ostatnie słowa. Nie wiadomo.
Trzecie – prośmy Boga o sprawy duchowe. O odwagę, cierpliwość, zrozumienie, miłość. Oskar pyta o zdrowie. Ufa. „Ps. Nie mam Twojego adresu. Co robić?”
Czwarte – zawsze jest jakieś rozwiązanie. „Powinieneś napisać do Pana Boga”. Mimo wszystko.
Szóste – legenda o dwunastu proroczych dniach. Spróbuj je przeżyć tak, jakby każdy z nich miał wagę dziesięciu lat. Osiemnaście lat – nie wie się co to zmęczenie. Idź i rób swoje. Posłuchaj „Walca śnieżynek”. Oskar odwiedza ulubioną Peggi z końca korytarza. Kiedy się dojdzie do dwudziestki, wszystko się układa. Ciężko jest być trzydziestolatkiem, bo to czas świadomości; czas trosk i obowiązków.
Z chorobą jest jak ze śmiercią. Jest faktem. Nie jest żadną karą. „Widać, że nie jesteś chora”.
„Peggi Blue opuściła szpital. (...) Ohydnie jest się starzeć. Przeżyliśmy razem życie...”.
Siódme - „Oni też kiedyś umrą. Samotnie. Ze strasznymi wyrzutami sumienia, że nie udało im się pogodzić ze swoim jedynym dzieckiem.(...)”. Może się tak zdarzyć. Oskar w porę rozumie.
„Zrozumiałeś, że umrzesz, bo jesteś inteligentnym chłopcem. Nie zrozumiałeś jednak, że nie ty jeden (...)”. Nie pierwszy i nie ostatni.
„Zgasł dzisiaj rano (...) Zrobił to bez nas. Myślę, że czekał na tę chwilę, żeby nas oszczędzić (...) To on w gruncie rzeczy nad nami czuwał”.
Hm, życie przeplata znajome historie, wplata trudne doświadczenie. Oby zawsze w tak subtelny i metafizyczny sposób.