Życie ciągle nas czymś zaskakuje. Nawet, jeżeli zdaje nam się, że jest ono nużąco jednostajne, prędzej czy później – niekoniecznie w naszym najbliższym otoczeniu – wydarzy się coś, czego nigdy byśmy sobie nie wyobrażali, a nawet jeżeli, uznalibyśmy to za dziwaczny wybryk naszej wyobraźni. Wielu pisarzy stara się w swych opowieściach zbliżyć do tego niedoścignionego wzorca, próbując oddać dynamikę życia, którą możemy odbierać jako jego urok, jak również wieczne utrapienie ludzkości.

Myślę, że udało się to w dużym stopniu Zadie Smith w powieści O pięknie. Pisarstwo Zadie jest dalekie od akademickiej suchości, którą może sugerować tytuł, zaczerpnięty z filozoficznego traktatu. Sprawność warsztatowa i żywy, często cięty język sprawiają, że książkę czyta się szybko i przyjemnie, mimo iż autorka nie funduje nam wartkiej akcji; raczej jest to spowodowane mistrzowskim przeplataniem różnych wątków i rotacją postaci, przedstawianych barwnie, z dużą dozą psychologicznej wiarygodności.

Opowieść skupia się przede wszystkim na losach członków dość bogatej rodziny żyjącej w Ameryce, której głową jest wykładowca historii sztuki – Howard Belsey, a szyją – jego żona Kiki, z zawodu pielęgniarka. W zasadzie książkę można uznać za sprawnie napisaną historię obyczajową, jednak zawarty jest w niej ogrom refleksji, dotyczących najprzeróżniejszych problemów. To właśnie refleksje – zwięzłe i niebanalne, autentyczność postaci oraz dowcip, moim zdaniem, są przyczyną powodzenia prozy Zadie.

Ludzie pokazywani są tutaj zarówno w swojej wielkości, jak i małości, co odróżnia wyraźnie tę książkę – obok zawartości głębszych przemyśleń – od seriali brazylijskich, gdzie ukazywana jest tylko ta druga perspektywa. Świetnie oddane są punkty widzenia poszczególnych osób i ich motywacje. Obraz środowiska akademickiego zahacza o paszkwil, chociaż być może jest prawdziwy. Obmowa, walka o strefy wpływów, lizusostwo – wszystko to jest w tym kręgu na porządku dziennym. W sposobie ukazywania tych sfer można zauważyć sprzeciw wobec intelektualizmu jako sposobu zdobywania pozycji w społeczeństwie. Można też odczytać przesłanie, wyrażone w scenie z filmu Buntownik z wyboru, w której młody chłopak z marginesu, wszechstronnie uzdolniony geniusz, mówi studentowi I roku historii, że płaci kupę forsy za wiedzę, którą można zdobyć w publicznej bibliotece.

 
Jakub Sors

DKK przy Wypożyczalni Głównej i Obcojęzycznej

WiMBP w Zielonej Górze

Fundusze Europejskie dla rozwoju Lubuskiego.
Projekt współfinansowany przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Lubuskiego Regionalnego Programu Operacyjnego na lata 2007-2013.