Słynne zdanie Tołstoja „Szczęśliwe rodziny są jednakowe. Każda nieszczęśliwa rodzina jest nieszczęśliwa na swój własny sposób” może być doskonałym mottem do tej powieści.
Niewielka objętościowo, a poruszająca wiele ważnych strun w naszym sercu i umyśle. Jakie są granice macierzyńskiej miłości? Czy można sobie zaplanować szczęście? I czy musi ono wyglądać jak z reklamy zupy pomidorowej? Bo jeżeli do dobrze zapowiadającej się rodziny (czwórka dzieci, dom pełen gości, śmiechu i radości) wdziera się dziki krzyk piątego dziecka, to jest to taki rodzaj niezgody na „szczęście w kiczowatych ramkach". Ben już od początku sprawia kłopoty - jest za silny jak na dziecko, nieprzystosowany. Jakby był z innej rodziny. Dom powoli pustoszeje. Gości odstręcza „dziwność” Bena. W końcu rodzice dziecka - Harriet i Dawid - decydują się na oddanie go do zakładu. Od tej chwili historia nabiera żywszych rumieńców, a bohaterowie zmagają się z losem na sposób greckich tragedii. Ta dobrze zapowiadająca się familia zaczyna robaczywieć. Każdy zamyka się w sobie i wszyscy obwiniają Harriet. Kozioł ofiarny to jak zwykle kobieta. Dostaje się też Benowi - bliscy uważają go przyczynę wszystkich swoich nieszczęść. Zastanawia fakt, że lekarze i nauczyciele nie widzą w nim odmieńca i dziwoląga, a karzełkowaty Ben zaprzyjaźnia się z prostym chłopakiem Johnem.
Powieść daje dużo do myślenia i polecam ją tym, którzy uważają, że opanowanie sztuki afirmacji i asertywności spowoduje, iż życie stanie się proste i bezkonfliktowe.

Agata Wojtkowiak
bibliotekarz nadzorujący DKK
przy MBP w Nowej Soli

Fundusze Europejskie dla rozwoju Lubuskiego.
Projekt współfinansowany przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Lubuskiego Regionalnego Programu Operacyjnego na lata 2007-2013.