Książka, która była bohaterką naszego ostatniego spotkania, wywołała skrajne opinie wśród klubowiczów. Niektórzy uważali, że jest to literatura infantylna i nieciekawa, przeznaczona jedynie dla dzieci, na innych zaś zrobiła wspaniałe wrażenie. Nikt jednak nie mógł zaprzeczyć, że Miasto Śniących Książek zostało pięknie wydane, a jego oprawa graficzna pomyślana w taki sposób, żeby wzmóc w czytelniku poczucie realności wykreowanego świata. Twarda okładka z zaczytanym buchlingiem otoczonym olbrzymią ilością książek, wstążeczkowa zakładka i... brak strony redakcyjnej, a zamiast niej informacja o tym, że całą historię autorstwa Hildegunsta Rzeźbiarza Mitów z camońskiego przetłumaczył Walter Moers.

Z całą pewnością jest to pozycja interesująca szczególnie dla bibliofilów, bibliotekarzy, drukarzy, wydawców i innych osób, w życiu których książka jest ważnym elementem. Miasto Śniących Książek opowiada bowiem historię smoka podróżującego po i pod metropolią, w której wszyscy książkami się zajmują. Kupują, sprzedają, kradną, produkują, naprawiają i kolekcjonują.

Główny bohater - Hildegunst Rzeźbiarz Mitów zgodnie z ostatnim życzeniem swojego ojca poetyckiego, wybiera się w niebezpieczną podróż do Miasta Śniących Książek, aby odszukać tajemniczego i jednocześnie fenomenalnego pisarza. Podczas wyprawy przechodzi swoistą inicjację. Najpierw wędruje po powierzchni aglomeracji ucząc się, że zaufanie nie jest tam wiele warte. Później zostaje podstępnie wrzucony do lochów księgogrodu, w których musi radzić sobie z najróżniejszymi zagrożeniami, w końcu trafia do samego dna i prapoczątku miasta. Hildegunstowi udaje się uciec dzięki pomocy buchlingów i tajemniczego Króla Cieni. Dzięki nim również osiąga cel swojej podróży i odkrywa, że poszukiwanym poetą jest...

Zakończenia oczywiście nie zdradzę. Każdy z zainteresowanych powinien odkryć je sam, co nie powinno być trudne, bo książka bardzo szybko wciąga w swój baśniowy świat. Mnie urzekła już po kilku stronach, a pod koniec nie byłam się w stanie od niej oderwać, chociaż historia wykreowana przez Moersa jest standardową realizacją schematu literatury fantasy. Bohater dążąc do jasno określonego celu, musi mierzyć się z przeciwnościami losu i z samym sobą, ze swoimi lękami i niedoskonałościami, zmuszony jest podejmować trudne decyzje , aby móc osiągnąć to, co zamierzył. Przy tym jednak konstytuuje się jego osobowość i charakter. W tym przypadku podróż staje się alegorią życia, przeobrażania się osoby młodej i niedoświadczonej w pełni ukształtowaną, dojrzałą jednostkę.

Sama fabuła jednak nie jest jedyną warstwą możliwych odczytań. Miłośnicy literatury – klasycznej i współczesnej - znajdą (jeśli tylko będą cierpliwie szukać) niezliczoną ilość odwołań do dzieł literackich, poetyckich i do ich autorów. Ja dopatrzyłam się zaledwie kilku, jednak każde takie odkrycie sprawiało mi wielką satysfakcję i mobilizowało do poszukiwania następnego. Autor pokazuje w taki sposób swoją erudycję nie po to, by się nią chwalić, lecz po to, aby wskazać, jak ważna jest literacka tradycja, do której nie można się, choćby nieświadomie, nie odwoływać.

Proza Waltera Moersa pod względem wielości płaszczyzn odczytań podobna jest do Imienia Róży Umberto Eco. Sprawia przyjemność dzieciom, młodzieży, ale również wytrawnym czytelnikom. Powieść bawi i zmusza do myślenia. Na długo pozostaje w świadomości czytelnika, który ma wrażenie zatopienia w fantastycznym świecie, którego powietrzem jest książkowy kurz, ziemią – papier, a trawą – litery. Dla mnie jest to jeden z najwspanialszych hołdów złożonych książkom jako literaturze i jako przedmiotom, książkom, które sprawiają, że nasze życie jest o wiele bogatsze i piękniejsze.

Anna Cejmer-Kamińska

DKK przy Wypożyczalni Głównej

Fundusze Europejskie dla rozwoju Lubuskiego.
Projekt współfinansowany przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Lubuskiego Regionalnego Programu Operacyjnego na lata 2007-2013.