Religia to rzeczywistość. To spojrzenie bez zmazy. To widzenie rzeczy takimi jakimi są. To stawanie się sobą. Bo tylko będąc sobą będziemy zbawieni. Nawet jeżeli jesteśmy jedynie puchem - to nic. Skrzydła nam wyrosną i tak dalej. Tak. Tako też rzecze Świetlicki Marcin. Nie należąc do grona dewotów i czcicieli Radia Maryja, w ogóle trzymając się z dala od oficjalnych receptur na czyste sumienie (dwie zdrowaśki i śpi się jak noworodek), czerpie pełnymi garściami z codziennego obcowania z Nieoczywistym. Pojawia się Wojciech Bonowicz i wyławia co ponętniejsze kawałki karmazyna (77, siódemka to liczba magiczna) i powstaje chrześcijańska potrawa pod nazwą Nieoczywiste. Składa się ona z ostrych przypraw, króluje chili niedowiarstwa i pepperoni pytań bez odpowiedzi, ale gdy się popija powyższe winem (chasydzi już to praktykowali z upojnym skutkiem), to przyznać trzeba że smakuje to wszystko razem wzięte (do ust). „Piekło, piekło i przestało” jak pisze poeta, co dociekliwsi odnajdą tu zapewne idee apokastasis, idee pustego piekła. Jednak Świetlicki aż tak daleko nie idzie, on woli zaspokajać swój głód Boga pijąc z ziemskiego źródła, bo „nigdy papieros nie będzie tak smaczny, a wódka zimna i pożywna. Nigdy nie będzie tak ślicznych dziewcząt. Nigdy nie będzie tak pysznych ciastek. Nigdy Bóg nie będzie tak blisko, tak dobry i czuły jak teraz”.
bibliotekarz nadzorujący DKK
przy MBP w Nowej Soli