Jedno wydarzenie jak grom z jasnego nieba sprawiło, że życie tak misternie budowane rozsypało się w jednej chwili. Wymuszając przewartościowanie dotychczasowych założeń tak pieczołowicie budowanych.
Autorka, Dorota Terakowska, z niezwykłą głębią różnorodnych odczuć, prowadzi czytelnika przez ten fragment życia bohaterów. Uświadamiając czytelnikowi ogromny wachlarz zachowań ludzkich, przemyśleń, decyzji, w momencie kiedy człowiek zostaje nagle dotknięty bólem bezsilności, nieszczęściem, które go przerasta. Można też, wczuwając się w tę historię, uzmysłowić sobie nierówności społeczne i jak bywamy czasem z tego tytułu nieświadomie nietaktowni – np. w momencie kiedy Ewa otrzymała gigantyczny bukiet róż od męża, który jeszcze nie wiedział o chorobie córki, załamana powiedziała do pielęgniarki, żeby oddała róże biednym kobietom, ta odpowiedziała „W tym szpitalu nie ma biednych kobiet. I po co biednym kobietom kwiaty?”. Lekarze, próbując obłaskawić nieszczęście, nazywają dziecko Muminkiem, przywołując bajeczki na ten temat, literaturę, które może są właśnie po to, żeby nie odrzucać takich niepełnosprawnych ludzi, ale kiedy problem dotyka nas bezpośrednio, to reakcje są trudne do przewidzenia. W treści jest także przykład wiejskiego małżeństwa, które sprawiało wrażenie kochającej się rodziny, dopóty nie odkryto, że swoje niedorozwinięte dziecko przykuło łańcuchem w chlewie. Do jakich rzeczy zdolny jest człowiek dążący do sukcesu, wstydząc się dziecka niepełnosprawnego, reakcji ludzi, rezygnacji z wygód? Autorka na tym przykładzie pokazuje różnorodność zachowań wobec takich nieszczęść, ale też przywołuje wyznania osób dotkniętych kalectwem, dotyczące tego jak bardzo chcą żyć („Dzieci Gai” - angielski dokument o ludziach ułomnych).
Nienachalnie, ale z odpowiednią dozą godności Dorota Terakowska dotyka problemu wiary, Biblii, Boga. Czasem dopiero nieszczęście powoduje, że zatrzyma nas głębsza myśl, potrzeba zatopienia się w słowach, które pozwalają opanować rozszalałą psychikę, uczą godnej rezygnacji, dają nadzieję. Jak dramatycznie brzmi myśl Adama „Boga nie ma (...) Lecz jeśli jest nie powinien oddawać zwierząt pod panowanie ludzi ... A ludzie. Czy można oddać ludzi we władanie ludziom?”.
Autorka dała swoim bohaterom imiona z Biblii. Adam i Ewa. Poruszyła wiele przywar ludzkich. Jest też drzewo jabłoni, wąż, jakby symbol wiedzy odmieniającej życie. Adam dotarł do wiedzy, że to on miał brata z zespołem Downa i że kochała go cała rodzina, a szczególnie babcia „Mocne kobiety, z charakterem i godnością (...) bardziej od łabędzi kochają brzydkie kaczątka”. Może zastanawiać wątek Adama, który jako kilkulatek nie pamiętał, że miał brata, ale świat dzieci jest tajemnicą (Myszka też żyła w swoim świecie). Autorka mimo dramatycznych wątków w spokojny, ale nie ckliwy sposób stara się uwypuklić prawdy rządzące życiem: nieprzewidywalność losu, bezsilność pieniądza, potrzeba postawy moralnie nienagannej w każdej sytuacji, umiejętność pogodzenia się z losem i wiele innych głębokich prawd, bez których człowiek zatraci tkwiące przecież w każdym dobro.
Książka może być bardzo ciekawą lekturą dla różnych osób. Mimo dramatyzmu, czyta się ją w zamyśleniu. Pogodne zakończenie, moim zdaniem zachęca do powtórnego przeczytania niektórych wybranych przez czytelnika fragmentów, pozwalając na głębsze refleksje.
Zakończę pełnym zadumy, pięknym zdaniem z okładki „Między odrzuceniem a miłością kryje się niejedna tajemnica”. Dla mnie ta książka nie jest jakaś szczególna. Jest jedną z wielu, która mówi jak skomplikowanym bywa człowieczy los.
Halina Maszner
DKK przy F.1 WiMBP w Zielonej Górze