- recenzja książki P.O. Enquista „Opowieść o Blanche i Marie”

(…) ciało, miłość, śmierć – te trzy rzeczy stanowią jedno.
Bo ciało to choroba i rozkosz i ono jest źródłem śmierci, tak,
i miłość, i śmierć, jedna i druga, są natury cielesnej,
i stąd ich groza i wielka ich magia!


Tomasz Mann, Czarodziejska góra

Miłość i śmierć to dwie chyba największe tajemnice nurtujące ludzkie umysły od stu-leci, skłaniające do snucia refleksji i do ich uzewnętrzniania, znajdujące wyraz w religiach, ideologiach, wreszcie w sztuce – w malarstwie, rzeźbie, muzyce, a nade wszystko w literatu-rze. Wydawać by się mogło, że te dwa tematy z czasem „zużyją się”, stracą na znaczeniu i przestaną być atrakcyjne dla pisarzy. Jak jednak dowodzi powieść szwedzkiego dramaturga i prozaika P.O. Enquista „Opowieść o Blanche i Marie” – zagadnienia te nie tylko były aktu-alne sto lat temu, ale są niezwykle bliskie również współczesnemu czytelnikowi i wciąż bu-dzą w nas gwałtowne uczucia – niczym za dotknięciem „punktów histeriogennych” palcem doświadczonego psychoanalityka.
Enquist snuje przed nami historię dwóch niezwykłych kobiet, żyjących na przełomie XIX i XX wieku – Marii Skłodowskiej-Curie oraz Blanche Wittman. Pierwsza z nich jest dobrze znana polskiemu odbiorcy powieści jako wybitna uczona, chemiczka i fizyczka, zaj-mująca się zjawiskiem promieniotwórczości, dwukrotna noblistka. Tyle lub niewiele więcej wie o niej przeciętny Polak. Autor „Opowieści o Blanche i Marie” pokazuje, że choć takie szkolne informacje są zgodne z historią, bynajmniej nie odzwierciedlają całej prawdy o czło-wieku, a o tym, jak bardzo warta jest ona poznania, przekonują nas kolejne rozdziały powie-ści. Maria Skłodowska-Curie to nie tylko uhonorowany Nagrodą Nobla naukowiec, ale przede wszystkim pełna namiętności kobieta, zafascynowana swoją pracą, obdarzona silnym charak-terem, niezłomną wolą i gorącym sercem. Towarzyszy jej piękna, choć okaleczona przyja-ciółka i współpracownica – Blanche Wittman, której pamiętniki – rzekomo odnalezione przez autora – stały się kanwą powieści. Blanche to była pacjentka szpitala Salpêtrière w Paryżu, histeryczka „leczona” przez słynnego neurologa Jeana-Martina Charcota, jego kochanka, asy-stentka Skłodowskiej-Curie, wraz z nią poznająca tajniki radu i polonu; to wreszcie niezwy-kła, fascynująca osobowość, będąca źródłem prostych pytań i niezwykle trudnych odpowie-dzi, zamknięta w ciele kalekim, bo pozbawionym obu nóg i jednej ręki.
To wszystko mówi nam narrator o bohaterach swej opowieści już na jej wstępie, nie oznacza to bynajmniej, iż później nie mamy już nic do odkrycia. Książka napisana jest w spo-sób nietypowy, autor rezygnuje bowiem z klasycznych wzorców narracji, przekreśla drama-tyczny schemat przebiegu akcji i zaskakuje formalnymi rozwiązaniami. Często powtarza przekazane już informacje, ale czyni to tak umiejętnie, że pod wpływem nowego kontekstu uzyskują odmienne znaczenia, stają się niejednoznaczne, sprawiają, iż czytelnik przerywa czytanie i zastanawia się nad ich sensem. Czytanie to zresztą nietypowe – wydawać by się mogło, iż powieść niejako pozbawiona osi fabularnej znudzi lub znuży (tak zresztą często działa na czytelnika znaczna część współczesnych „eksperymentów” literackich), okazuje się jednak, że może porwać tak samo gwałtownie jak najlepszy kryminał, z tą jednak różnicą, iż porywa nie w przód, ale w głąb. Historia o Blanche i Marie zatacza koncentryczne kręgi, wy-chodząc z tego, co ogólne, zewnętrzne, „szkolne”, a dążąc do sedna, które utożsamić można z odpowiedzią na najtrudniejsze pytanie w dzienniku Blanche: „Czym jest istota miłości?”.
Czytanie powieści Enquista stanowi swoistą literacką podróż, jej celem są jednak nie tylko miejsca (choć i pod tym względem powieść jest fascynująca, jako że poznajemy nie-zwykły, histeryczny świat szpitala Salpêtrière czy rozjaśnione mistycznym, tajemniczym bla-skiem radioaktywnego promieniowania laboratorium Marie Skłodowskiej-Curie). Podróżuje-my przede wszystkim w cudzą psychikę. Sądzę, że książka szwedzkiego pisarza w pełni za-sługuje na miano powieści psychologicznej, narrator wnika bowiem w labirynty ludzkich my-śli, szuka przyczyn postępowania, stara się wyjaśnić motywy, a jednocześnie nie usprawie-dliwia, nie rozgrzesza, co najwyżej sympatyzuje z tymi spośród bohaterów, których odwaga i determinacja powinny budzić powszechny szacunek. Autor nie ogranicza się do zarysowania sylwetek Marie – naukowca i Blanche – gwiazdy pokazów hipnotycznych Charcota, ale za pomocą bogactwa środków ekspresji (niedopowiedzenia, wykrzyknienia, szeregi pytań, obra-zów snów, fantazji, wspomnień) ukazuje nam Blanche i Marie, które miały dość mocy, aby kochać grzeszną miłością w świecie konwenansów, które podjęły pracę, o jakiej współczesne im kobiety nie mogły nawet marzyć, które wreszcie nie załamały się pod ciężarem nieszczę-ścia, lecz znalazły w sobie tyle siły woli, aby zrealizować swe dążenia: odebrać drugą Nagro-dę Nobla w obliczu publicznego ostracyzmu (Marie) czy wobec wyniszczającej choroby zna-leźć odpowiedź na pytanie o istotę miłości, a zarazem o sens istnienia (Blanche).
Niewątpliwą zaletą książki Enquista są właśnie niezwykłe sylwetki bohaterów. Nie są to postaci czarno-białe, lecz w odcieniach szarości, niejednoznaczne, o skomplikowanej umy-słowości, ludzkie w swej ułomności, a przez to bliskie czytelnikowi. Z drugiej strony potrafią to, co jest udziałem niewielu: „Dać z siebie w swoim dziele wszystko – oto triumf każdego, kto tworzy. Ropucha, rodząc rozupuszkę, stwarza arcydzieło. Wątpicie? Spróbujcie zrobić to, co ona” (Victor Hugo, Człowiek śmiechu). I tak Blanche całkowicie oddaje się pisaniu swego pamiętnika i z niezwykłym zapamiętaniem uczestniczy w pokazach Charcota, Marie poświęca się pracy naukowej, podobnie zresztą jak Charcot. Ponadto wszyscy oni poświęcają swoje życie, karierę, szacunek społeczny dla miłości – tej niesamowitej siły, całkowicie przejmują-cej władzę nad człowiekiem i destrukcyjnej, a jednocześnie upragnionej, upajającej i sycącej doskonalej niż jakikolwiek inny owoc z drzew biblijnego Raju. Bohaterowie, świadomi zbli-żającej się śmierci fizycznej lub metaforycznej – śmierci w oczach świata – zdają się podzie-lać lęk Gabriela Garcii Marqueza, który w „Miłości w czasach zarazy” napisał: „Jedynym bólem, jaki przeraża mnie w śmierci, jest to, że można umrzeć nie z miłości”.
Choć „Opowieść o Blanche i Marie” to niewątpliwie historia o miłości, nie należy uznawać jej za powieść rzewną i sentymentalną. Wręcz przeciwnie – często jest brutalna w swym realizmie (bo i dla realizmu znalazło się miejsce w Enquistowej konwencji), łączy emocje z fizycznością, daje obraz ludzkiej niesprawiedliwości, okrucieństwa i zaślepienia tłumu, realiów epoki. Ponadto stanowi interesującą formę biografii Blanche Wittman, Marii Curie-Skłodowskiej, Jeana-Martina Charcota i Jane Avril (francuskiej tancerki kankana, zna-nej z obrazów Henri de Toulouse-Lautreca). Czy jednak naprawdę jest to biografia? Można zarzucić powieści brak materiału faktograficznego. Nie mamy żadnych dowodów na to, iż dzienniki Blanche kiedykolwiek istniały. „Jako że jest to powieść, nie podaję źródeł, z jakich korzystałem” – tłumaczy autor w „Podziękowaniach” kończących utwór; w wywiadzie udzie-lonym dla „Wysokich Obcasów” (8 stycznia 2007) wyjaśnia natomiast, iż wszystko, co opisu-je w książce, jest zgodne z prawdą historyczną. Jakkolwiek by nie było, sądzę, iż powieść Enquista jest warta poznania sama w sobie – nie jako dokument czy biografia, ale jako histo-ria ludzkich namiętności, które nie omijają ubogich tancerek kankana, uleczonych histeryczek o amputowanych kończynach ani dwukrotnych noblistek. Kimkolwiek byśmy nie byli, mamy do czynienia z miłością, przyjaźnią, śmiercią, chorobą, szczęściem czy cierpieniem, a książka szwedzkiego pisarza może stanowić próbę odpowiedzi na pytanie (co prawda nie zadane wprost przez Blanche w jej pamiętniku, ale stawiane chyba przez każdego z nas samemu so-bie): jak unieść to ludzkie brzemię? Szukanie owej odpowiedzi jest jednak przeżyciem su-biektywnym; podobnie lektura powieści Enquista to indywidualna podróż pojedynczego człowieka, dlatego odsyłam Cię, drogi Czytelniku, do pierwszego drogowskazu na szlaku „Opowieści o Blanche i Marie” – do zdania rozpoczynającego powieść: Amor Omnia Vincit.

Agnieszka Szpylma
DKK przy WiMBP im. C. Norwida w Zielonej Górze

Fundusze Europejskie dla rozwoju Lubuskiego.
Projekt współfinansowany przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Lubuskiego Regionalnego Programu Operacyjnego na lata 2007-2013.