Książka Haruki Murakami pt. „Wszystkie boże dzieci tańczą” zawiera sześć opowiadań, które łączy kilka cech wspólnych. Ich akcja toczy się w Japonii w 1995 r. po katastrofalnym trzęsieniu ziemi w Kobe. W każdym tekście autor nawiązuje do tego faktu. W opowieściach występują 3-4 osoby, niektóre są dręczone przez nocne koszmary lub niewyjaśnione do końca akcji tajemnice. Nie może nas to dziwić, wszak Murakami jest pisarzem tworzącym w stylu surrealistycznym.
Bohaterami są przeciętni, a jeden nawet poniżej przeciętnej, Japończycy w różnym wieku. Główna postać ostatniego opowiadania - Jumpej - przypomina nieco samego autora. Ukończył prywatną szkołę średnią w Kobe, gdzie wychował się Murakami, oraz Uniwersytet Waseda w Tokio. Był pisarzem, urodzonym autorem opowiadań. Następny, to przystojny i sympatyczny Komura, człowiek bez żadnej inicjatywy, który przyjmuje do wiadomości tajemnicze zachowanie żony, bez słowa godzi się na rozwód i pozwala kierować sobą przypadkowo spotkanym osobom. Najmniej mnie zainteresowało pierwsze opowiadanie - nijakie dialogi, mocno naciągany „problem pudełkowy” i zakończenie zapowiadające jakiś enigmatyczny początek.
Inni bohaterowie, to surfer i rockmen Keisuke o bardzo przyziemnych marzeniach, tańczące w ciemności boże dziecię Yoshiya, elegancki opiekun Nimit, przeciętny Katagiri i niedouczony dziennikarz Takatsuki. Na kartach książki spotykamy też uciekinierkę z liceum i z domu Junke, tajemniczego wielbiciela ognisk Mitake i równie tajemniczą endokrynolog Satsuki, drugą, oprócz pisarza Jumpeja, wykształconą osobę. Czyżby byli to typowi przedstawiciele różnych środowisk rozwijającej się prężnie Japonii? Dlaczego tak nisko oceniał swoich rodaków Murakami?
W każdym opowiadaniu jedna z postaci skrywa jakąś tajemnicę, pojawia się też tajemniczy rekwizyt: pudełko, lodówka, rząd ponurych budynków bez okien, basen na terenie ośrodka otoczonego wysokim murem, z ciężką żelazną bramą, klatka dla królików, podziemia pod Tokio, gdzie ma się odbyć walka z Dżdżownicą i zamknięty pokój, w którym Jumpej najpierw samotnie czyta, a potem pisze książki. Odniosłam wrażenie, że pisarza prześladuje klaustrofobia, dlatego każdy z jego bohaterów obawia się zamknięcia w małym i ciemnym pomieszczeniu.
Może to mieć związek z trzęsieniem ziemi, które na pewno uwięziło niejedną osobę, może nawet kogoś bliskiego autorowi. Wrócił on po dziewięcioletnim pobycie poza krajem, właśnie na wiadomość o tej tragedii.
Uważam, że autor dokładnie przemyślał konstrukcję swojego zbioru opowiadań, tematyka ich jest różna, lecz podobny nastrój. Każde z nich rozpoczyna się scenką z udziałem jednego z bohaterów, później zostają nam wszyscy przedstawieni, poznajemy krótki fragment ich życia, uzupełniony wyjaśnieniami z przeszłości. Jako surrealista, Murakami ubarwia wszystko tajemnicami dręczącymi poszczególne postaci oraz scenami z jawy lub snu, mrożącymi krew w żyłach lub budzącymi obrzydzenie.
Kraj to odległy, mało znany przeciętnemu Polakowi, dlatego oczekiwałam po tej lekturze więcej klimatów japońskich, charakterystycznych obyczajów i opisów przyrody; nie było to widocznie zamiarem autora. Czytałam opowiadania z rosnącym zainteresowaniem i, mimo że przedkładam nad tę formę tradycyjną powieść, rozwinęły one moje myślowe horyzonty. Może nawet kiedyś przekonam się do tego typu literatury.

Janina Rujna
DKK przy F. 1 WiMBP w Zielonej Górze

Fundusze Europejskie dla rozwoju Lubuskiego.
Projekt współfinansowany przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Lubuskiego Regionalnego Programu Operacyjnego na lata 2007-2013.