Akcja powieści Andrzeja Barta pt. „Don Juan raz jeszcze” rozgrywa się w Kastylii, w mrocznym początku XVI wieku. Główne postaci wzięte są z historii tego kraju, pozwolę więc sobie przytoczyć kilka faktów. Filip I Piękny, którego na kartach powieści możemy oglądać jedynie w trumnie, był synem Maksymiliana I z rodu Habsburgów, późniejszego cesarza rzymsko-niemieckiego. Tenże ojciec, jeszcze jako dzielny osiemnastoletni młodzieniec, w trosce o umożliwienie swojemu rodowi panowania nad światem, ożenił się z córką księcia Burgundii Bolesława Śmiałego - Marią, która pięć lat później zmarła po upadku z konia. Owocem ich związku był syn Filip i córka Małgorzata. Śmierci Marii Maksymilian nigdy nie przebolał, a kiedy odeszła jego kolejna żona Bianka, zaczął również rozmyślać o końcu swego żywota. Przez lata w każdą podróż zabierał ze sobą trumnę, pustą jednak.
Filip, zwany później Filipem I Pięknym, uważał się wprawdzie za Walezjusza, był jednak po mieczu Habsburgiem i od niego zależały dalsze losy rodu. Ojciec ożenił go z Joanną Kastylijską, małżeństwo doczekało się dwóch synów i czterech córek. Filip zmarł w 1507r, mając lat 30, a Joanna, przebywająca od 1509r w klasztorze, dożyła w nim 76 lat. Starszy ich syn, Karol V, po objęciu tronu został obwołany władcą świata, odnowicielem imperium Karola Wielkiego i światowym monarchą. Dał początek dynastii królów hiszpańskich o imieniu Filip, byli to kolejno: Filip II, Filip III i Filip IV. Karol V miał kilkoro dzieci pozamałżeńskich, jednym z nich był Don Juan d`Austria, przyrodni brat Filipa II. Młodszy syn Filipa I - Ferdynand I, założył austriacką linię Habsburgów, a po abdykacji brata - Karola V, otrzymał po nim tytuł cesarza rzymsko-niemieckiego. Aby ogarnąć swoim panowaniem jak największy teren, członkowie rodu Habsburgów stosowali krzyżowe małżeństwa, co im nie wyszło na dobre, doprowadziło wielu z nich do degeneracji, tak fizycznej jak i psychicznej. Tyle głoszą księgi historyczne.
Andrzej Bart, pisarz średniego pokolenia (1951r), osnuł na tej kanwie interesującą historię, uzupełniając ją działalnością Inkwizycji, szczególnie okrutną w Hiszpanii. Grono monarchów reprezentuje jedna tylko para, i to mało znaczących Habsburgów: Joanna znajdująca się już na progu szaleństwa i jej były, chociaż dozgonny, małżonek Filip. Ona zdobywa przydomek „Szalona”, a on z każdym dniem traci podstawy do miana „Piękny”. Natomiast gremium Purpuratów jest nader liczne. Tolerują wprawdzie królową, ale konsekwentnie realizują własne zadania. Już przebieg castingu na najskuteczniejszego podrywacza każe nam się domyślać, że czynione są przygotowania do poważnej intrygi. Wprawdzie nie wiadomo o co chodzi, co świadczy tylko o tym, że chodzi o pieniądze albo o władzę. Autor stara się w czytelniku wzbudzić współczucie dla obu trudzących się grup, podróżującemu nocą po bezdrożach orszakowi królowej oraz towarzyszącym mu wysłannikom papieża Juliusza II. Sobie przydziela rolę narratora, który odtwarza przebieg tej zawiłej akcji, wagi na pewno państwowej, na podstawie posiadanych dokumentów. Z każdą kolejną stroną przybywa postaci i problemów, co zmusza czytelnika do coraz uważniejszego czytania. Znajduje on w powieści mnóstwo dosadnego, nieraz nawet wulgarnego humoru, soczystą charakterystykę braci zakonnych, obłudnych, śledzących się nawzajem i ciężko przestraszonych. W kolejnych rozdziałach czynione są próby wyjaśnienia misji pokutującego za niecne życie don Juana de Walesco. Nie można wszak pozwolić na znieważanie zwłok królewskich i to z rodu Habsburgów, królowa nie reaguje ani na prośby ani na groźby, jest jednak kobietą, a Don Juan potrafi nadal czarować. Poza tym okazująca w specyficzny sposób swoją miłość i zazdrość matka przyszłych cesarzy, nie zachowuje się godnie. Przewija się też w tle kochający ojciec Joanny, który chętnie odciążyłby ją od trudów rządzenia, ma nawet pełne poparcie Kościoła. Prawdziwe cele hierarchów Kościoła i inkwizytorów zostaną ujawnione dopiero na ostatnich stronach powieści. Autor umiejętnie prowadzi nas zawiłymi ścieżkami, co pewien czas potwierdza nasze przypuszczenia, a w końcu okazuje się, że problem znajduje się w... planowanej dopiero bazylice św. Piotra i ma na imię Guido. Więcej nie zdradzę, żeby nie zniechęcić do czytania tej mądrej i potrzebnej książki. Owszem, jest w niej i o honorze, o hiszpańskim honorze, wyjaśnia ten termin Gaspar Le Ferron: „Jeżeli kopnie cię muł nie zabijesz go, a najwyżej mulnika i to nie w pojedynku.” Mulnikom jednak Bart nie odmawia honoru, są na tym punkcie bardziej czuli niż ich potężni rozkazodawcy. Urażenie honoru Castora uratowało życie Don Juana, którego bardzo polubiłam za to, że rozumie kobiety i potrafi każdej powiedzieć to, co chciałaby usłyszeć. Tak mało, a tak widoczny skutek. Dzięki niemu nastąpiła metamorfoza w zachowaniu i wyglądzie królowej, wyraziła mu nawet za to swoją wdzięczność. Wprawdzie stwierdziła, że nie dba już o żadne imię i może z własnej woli wybierze szaleństwo, czyż jednak królowie mogli kiedykolwiek decydować o sobie?
Zatrważająca jest ciemnota w słowach światłych biskupów, dużo złego wierze chrześcijańskiej, kulturze i nauce uczyniło Święte Oficjum, za długo trwało milczenie oparte na przekonaniu, że Kościoła nie należy odnawiać, należy go tylko strzec. Dopiero nasz papież Jan Paweł II w 2000 roku zaprosił do Ziemi Świętej przedstawicieli wszystkich ważniejszych religii i wiar świata i przeprosił za zło, które wyrządzili ludzie Kościoła odchodząc w jego długiej historii od zasad ewangelicznych. Nie zwróci to życia Antoniemu i innym zamordowanym w procesie nawracania na właściwą wiarę, ale jak mówi Gaspar „Najwyższy Sędzia i Pan wszelkiego stworzenia wie wszystko, nie należy więc wykluczać, że wyrobił już sobie pogląd na nasze ludzkie sprawy.”
Polecam wszystkim, wierzącym i niepraktykującym tę lekturę, która wbrew pozorom skłania do optymizmu, a wspaniały styl, złośliwe często obserwacje i umiarkowana dawka humoru, wywołują uśmiech na twarzy.

 

Janina Rujna
DKK przy F.1 WiMBP w Zielonej Górze

Fundusze Europejskie dla rozwoju Lubuskiego.
Projekt współfinansowany przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Lubuskiego Regionalnego Programu Operacyjnego na lata 2007-2013.