Książka Fałszerze w sieci Kazimierza Szymeczko niezbyt przypadła mi do gustu. Zawiodłam się w 100%. Choć może to coś z moim gustem jest nie tak, w co jednak wątpię. Opowiadanie samo w sobie nie wykazało większej inwencji twórczej autora, a akcja utworu z mojej strony toczyła się ślamazarnie. Była śmiertelnie nudna, a fabuła była nie przemyślana i nużąca.
Nie chcę być wredna, ale nie będę udawać, że autor wykonał wspaniałą robotę, a jego książka wciąga czytelnika. Krytycyzm to ludzka zaleta i wada, każdy człowiek (w tym przypadku pisarz) musi przyznać się, że jego pracę może zniszczyć kilkoro wykształconych ludzi, którzy naukowo wyjaśnią, że praca jest daremna i nieudana. Nie jestem więc pierwszą, która nie zachwyciła się tą książką.
Grupka trzech przyjaciół i ich niezwykłe przygody. Czy to deja vu, czy fakt?
To nie przypadek, przeczytałam uważnie tę książkę i doszłam do wniosku, że ta książka jest dla tych, którzy lubią książki, które mimo podobnej fabuły, akcję mają inną. Dla tych, którzy lubią zagadki i książki kryminalne z nastolatkami w roli głównej.

Myślę, że każdy taki nastolatek znajdzie siebie w bohaterach „Fałszerze w sieci”. Postacie są nieco wyolbrzymione, ale też groteskowe. Bywają ludzie jak Sójka - super ekolodzy, przeciwnicy dziury ozonowej i stosowania okrucieństwa wobec zwierząt. Bywają i tacy jak Master…

Książka nie ma zalet. No, może jest jedna. Zaletą jest to, że niektórzy mogą nie zauważyć, że książka nie ma zalet. Ale w końcu o gustach się nie dyskutuje.
Emilia Kwiatkowska
Ucz. kl. II d PG Nr1
DKK w Żaganiu

 

Fundusze Europejskie dla rozwoju Lubuskiego.
Projekt współfinansowany przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Lubuskiego Regionalnego Programu Operacyjnego na lata 2007-2013.