Dwaj panowie, Randy Pausch - profesor informatyki i Jeffrey Zaslow - dziennikarz, obaj kompetentni w swoich dziedzinach, wspólnie napisali książkę pt. „Ostatni wykład”. Przełożył ją z angielskiego Jan Kabat, a wydało Wydawnictwo Nowa Proza. Oparta na wspomnieniach treść została zredagowana w formie sprawozdania, językiem prostym i zwięzłym. Autorzy kolejne podrozdziały kończą pouczającym przesłaniem. Jest to poradnik, który uczy jak żyć i jak umierać; opowieści w nim zawarte uświadamiają nam, co w życiu jest ważne, a co mało istotne. Tematyka nie nowa, pojawiająca się i w powieściach i w filmach, ale w „Ostatnim wykładzie” podana w formie stosunkowo łagodnej. Autorzy piszą o umieraniu nie tragizując, nie wyciskając nam łez z oczu i nie włączając do akcji nieświadomych niczego dzieci. Główny bohater, dydaktyk z zawodu i z zamiłowania, udziela czytelnikom ostatniej lekcji wzbogaconej wspomnieniami, humorem i pakietem „dobrych rad”.
Jego urozmaicone, bogate w marzenia, pasje i naukowe osiągnięcia życie, w ciągu ostatnich dwóch lat zmieniło się diametralnie. Randy Pausch, szczęśliwy mąż i ojciec trojga małych dzieci oraz spełniony naukowiec realizujący swój wirtualny świat, dowiaduje się o poważnej chorobie latem 2006 r., ostatni wykład na uczelni wygłasza 17 września 2007 r. i po dwuletniej walce, mając 48 lat umiera, 25 lipca 2008 r. To działo się naprawdę, a opis wydarzeń skierowany był przede wszystkim do dzieci autora, oprócz innych zamierzeń, chciał w ten sposób usprawiedliwić swoje zbyt szybkie odejście.
Mimo tej „testamentarnej” formy powieść tchnie optymizmem, autorzy oszczędzili czytelnikowi drastycznych opisów, zachowali takt i umiar. Powstała mądra książka o odpowiedzialności, o miłości, przyjaźni, o marzeniach i ich spełnianiu. Bohater to normalny człowiek, przerażony nową sytuacją, udający twardziela, który płacze tylko pod prysznicem. Wie, jak i my wszyscy, że każdy musi odejść z tego świata, nie każdy jednak, tak jak on, ma możliwość świadomie przygotować się do tej podróży. Nie pyta więc „dlaczego ja?”, nie szuka winnych, ale daje rodzinie jak najwięcej miłości i współorganizuje jej przyszłe życie, już bez siebie. Ważna to książka dla wszystkich - dla chorych, ich rodzin i dla zdrowych także. Chorym winna uświadomić, że nie są wyjątkami złośliwie dotkniętymi przez los, w Ameryce 37 000 osób rocznie dowiaduje się, że ma raka trzustki, a nie jest to jedyna poważna choroba dręcząca ludzkość. Należy walczyć, jak długo się da, nie wolno się poddawać! A kiedy już na nic zdadzą się wszelkie starania, trzeba zatroszczyć się o bliskich, którzy pozostaną nie tylko z rozpaczą, ale i z mnóstwem przyziemnych trudności. Rodziny chorych znajdą w postawie Jai wzór opiekunki troskliwej, ale bez przesady, żony, która nie lamentuje, pozornie godzi się z nieuniknionym, która w przypływie nagłej tkliwości prosi jednak męża - „nie umieraj”. Ta scena wzruszyła mnie najbardziej. A zdrowi lub jeszcze nie zdiagnozowani czego mogą się nauczyć z „Ostatniego wykładu”? Najpełniej wyraził to ksiądz Jan Twardowski: „Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą, zostaną po nich buty i telefon głuchy...”.
Jestem skłonna wybaczyć Randy`emu mało odkrywcze porady i częste przechwałki, czynią tak niekiedy starsi ludzie u schyłku życia. Wprawdzie nie był on jeszcze starszym człowiekiem, ale...
Obawiam się, że sukces tej książki może spowodować lawinę utworów o podobnej tematyce, prawie każdy człowiek ma bowiem gdzieś w Polsce lub na świecie jakąś mogiłę z drogą mu osobą, a niektórzy ciągle żyją z wyrokiem śmierci w zawieszeniu. Musimy sobie jakoś ze wszystkim radzić, nie tracić wiary w cudowne uzdrowienie, a bliskich, którzy odeszli, wspominać z najlepszego okresu ich życia. Nie wszystko jest na sprzedaż.
„Ostatni wykład” wywarł na mnie duże wrażenie, ale nie zamierzam nigdy do tej książki wracać, ani czytać kolejnej o powolnym umieraniu. Jednorazowa lektura w pełni wystarczy do zrozumienia oczywistej prawdy, że żyć należy tak, aby pozostawić po sobie jak najlepsze wspomnienia.
Janina Rujna
DKK przy F.1 WiMBP w Zielonej Górze

Fundusze Europejskie dla rozwoju Lubuskiego.
Projekt współfinansowany przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Lubuskiego Regionalnego Programu Operacyjnego na lata 2007-2013.