Kieszonkowe wydanie książki „Dojczland”, opowieści „do podróży” i o podróży , autorstwa Andrzeja Stasiuka, nie zrobiło na mnie wielkiego wrażenia. Współczuję pisarzowi, że musiał się tak trudzić, żeby sprzedać swoje produkty i cieszę się jednocześnie, że wykorzystał te liczne wojaże do wnikliwych obserwacji naszych sąsiadów, a nawet podzielił się z nami swymi spostrzeżeniami. Jestem też pełna uznania dla jego refleksyjnej natury, ciekawości innego człowieka, no i niewątpliwego poczucia humoru.
A. Stasiuk urodził się piętnaście lat po wojnie, po raz pierwszy był w Niemczech już po zburzeniu muru berlińskiego, z determinacją uczył się tego kraju, potrafił nawet odróżnić enerdowca od erefenowca. Wiedzę o mieszkańcach Dojczlandu, jak pisze, czerpał z filmów radzieckich i polskich, ojciec przekazał mu pozytywny obraz niemieckiego żołnierza, a mimo to jazda do Niemiec była dla niego psychoanalizą, uważał, że do tego kraju nie da się pojechać na trzeźwo. A przecież lubił Niemców, a ich ojczyzną był zauroczony. Być może brak mu było spontaniczności i szczerości u tego narodu, „serca na dłoni”, czego doświadczył w krajach byłej Jugosławii. Opis tamtych podróży, zawarty w powieści „Jadąc do Babadag”, oceniam znacznie wyżej, to prawdziwie kształcąca lektura. Może powodem mojego niewielkiego zainteresowania książką jest to, że autor opisał jedynie próby wejrzenia w niemiecką duszę. Dlaczego Niemcy nie lubią Polaków? Dlaczego Niemki nigdy nie płaczą? Może odpowiedź na te i inne pytania znajdą się w kolejnej książce A. Stasiuka, czekam na nią z niecierpliwością. Dwie godziny poświęcone lekturze „Dojczlandu” nie były wszak czasem straconym, zdałam sobie sprawę z tego, że każda podróż to nie tylko środek dotarcia do celu, ale i olbrzymie pole do obserwacji, poszerzenie swojej wiedzy o innych i o sobie, prawdziwa szkoła życia. Chyba, że ktoś przez całą drogę śpi lub czyta, np. o podróżach. Polecam którąś z poprzednich książek A. Stasiuka, pisarza, który ma nam wiele do powiedzenia i robi to mniej lub bardziej wspaniale.
Janina Rujna
DKK przy F.1 WiMBP w Zielonej Górze

Fundusze Europejskie dla rozwoju Lubuskiego.
Projekt współfinansowany przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Lubuskiego Regionalnego Programu Operacyjnego na lata 2007-2013.