Czytałam dotychczas książki autorstwa Paulo Coelho z przyjemnością, lubiłam tego autora. Niestety, jego „Brida” jest dla mnie zupełnie niestrawna. Po prostu źle się czuję w świecie Magów, widocznie nie posiadam Daru koniecznego do zrozumienia zawiłych meandrów Tradycji Księżyca tudzież Tradycji Słońca. Uważam, że wszystkie wzniosłe terminy używane (i chyba wymyślone) przez P. Coelho tchną sztucznością. Przecież pisze on o normalnych ludzkich sprawach, o wierze, miłości, o przymiotach ludzi wyróżniających ich z szarego tłumu. Czy wystrojenie tych pojęć w sztuczne kwiaty i piórka doda im wartości? A może uczyni autora nowatorem otwartym na współczesne trendy? Niezależnie od powodu, którym kierował się autor komplikując maksymalnie zjawisko narodzin uczucia między dwojgiem ludzi, ja wybieram opis tradycyjny tego procesu. Od dawna istnieje pogląd, że szczęśliwe są pary, z których każda osoba znalazła drugą połowę tego samego jabłka. Jest to podobno niezwykle rzadkie. Dlatego wielu maniaków szuka niestrudzenie sprawdzając efekty w kolejnych małżeństwach i równolegle w związkach nieformalnych. Komplikuje to codzienną egzystencję znacznej liczbie kandydatów, krzywdzi Bogu ducha winne dzieci, ale warto, podobno. Proces Poszukiwania Drugiej Połowy był, jest i będzie na pewno tematem licznych jeszcze publikacji. Twórcy epoki romantyzmu w tym brylowali, tworząc ciekawą częstokroć literaturę. Mniej jednak zajmowali się teorią, a więcej wymyślaniem interesujących historii, komplikowaniem ich i doprowadzaniem do tragicznego lub z rzadka szczęśliwego finału. Poprzedni czytelnik egzemplarza, który mam przed sobą usiłował, podejrzewam, zgłębić wykładaną przez Coelho teorię, gdyż zakreślał pewne fragmenty. Po ich przeanalizowaniu stwierdziłam, że brzmią one całkiem swojsko i chyba są powszechnie znane. Nie cytuję, tylko oddaję ich sens: spotkanie Drugiej Połowy nawet na kilka chwil, nadaje naszemu życiu sens na resztę naszych dni lub: pozwalając Drugiej Połowie przejść obok skazujemy się na największą torturę, jaką wymyślił rodzaj ludzki, na samotność. Istnieje jednak wyjście z tych tragicznych sytuacji, są to nasze kolejne wcielenia . Być może moje nudne wywody, to marudzenie starszej pani, która... znalazła czy nie znalazła i czy w ogóle szukała, o to mniejsza, ale ma dość czasu i chęci żeby pisać te nikomu niepotrzebne „mądrości”. Zgadzam się, recenzja tej powieści (?) mogłaby być znacznie krótsza, ale gdyby płacili za wiersz? Być może książka ma wiele wartości, na pewno znajduje czytelników, może nawet zostanie nagrodzona - życzę tego autorowi. Swoim bliskim, szczególnie młodym jej jednak nie polecę, niech już lepiej działają w mroku kierując się intuicją i, jeżeli to możliwe, rozumem.

 

Janina Rujna
DKK przy F.1 WiMBP w Zielonej Górze

Fundusze Europejskie dla rozwoju Lubuskiego.
Projekt współfinansowany przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Lubuskiego Regionalnego Programu Operacyjnego na lata 2007-2013.