Już 527 lat minęło od czasu, gdy w roku 1493 wiodącą na rynku drukarskim norymberską oficynę Antoniego Kobergera opuściła najcenniejsza książka zielonogórskiej biblioteki. Wyróżniająca się na tle innych druków megaformatem i unikalnymi jak na XV stulecie walorami graficznymi Kronika świata do dziś dnia fascynuje podobnie jak Biblia Gutenberga. Autor dzieła – Hartmann Schedel (1440-1514), niemiecki lekarz i bibliofil, wolne od pracy chwile spędzał wśród książek czerpiąc z nich wiedzę i realizując swój nowatorski zamysł pisarski. Spisana albo, jak twierdzą niektórzy, skompilowana przez niego swoista encyklopedia głosi historię biblijną od momentu stworzenia świata do wydarzeń z Sądu Ostatecznego. Obok powszechnie znanych fantastycznych wątków, legend i mitów zamieścił w niej również teksty odzwierciedlające stan wiedzy elit rodzącego się humanizmu.
Powzięty z rozmachem koncept wydawniczy książki wymagał wysiłku i zaangażowania w sprawę znacznej liczby osób. Misterny trud w estetykę dzieła włożył przede wszystkim sławny malarz i drzeworytnik Michael Wolgemut, który wspólnie ze swoim pasierbem Wilhelmem Pleydenwurffem ozdobił Kronikę niezwykle bogato jak na owe czasy, bo aż w 1809 ilustracji. Do udokumentowania graficznego zawartych w książce scen mistycznych i obyczajowych, schematów genealogicznych, licznych portretów i wizerunków miast wykorzystano kilkaset drewnianych klocków. Efekt przekroczył oczekiwania nawet samego autora. Powstało dzieło wyjątkowe, któremu nieznane dotąd doświadczenie wydawnicze zapewniło olbrzymią popularność i ponadwiekową aprobatę.
Wśród polskich czytelników największe emocje w książce budzą strony poświęcone historii dawnej Rzeczypospolitej, a zwłaszcza drzeworytowe panoramy trzech sławnych miast: Krakowa, Wrocławia i Nysy. Rysunki sporządzone w dużej mierze z bezpośredniej obserwacji autorów nie do końca oddają wizerunek wierny rzeczywistości. Pośród wielu rozpoznawalnych elementów panoram nie brakuje w nich szczegółów świadczących o dużej fantazji mistrzów. Pomimo tych niedociągnięć są to pierwsze, ikonograficznie udokumentowane świadectwa przeszłości tych miast. Wybór i umieszczenie w Kronice konkretnych miejscowości po części łączyć można z ich znaczącą pozycją w świecie, ale nie tylko. Zasadnym bowiem wydaje się wyróżnienie Krakowa jako miasta królewskiego oraz Wrocławia pełniącego rolę stolicy Śląska. Skąd jednak w grupie miejskich wizytówek świata Nysa? Można jedynie domniemywać, że widok pięknego, określanego mianem „śląskiego Rzymu” miasta znalazł się w dziele Schedla wskutek jego bliskich kontaktów z urzędującym tu biskupem Janem IV Rothem (1426-1506). To przypuszczalnie prośba duchownego skłoniła autora by poświęcił opisowi i panoramie miasta miejsce na kartach swego dzieła.
W obszernym fragmencie Kroniki poświęconym państwu Jagiellonów, zwanemu tu Sarmacją, umieścił Schedel poglądy zaczerpnięte bezpośrednio z ust bliskich sobie informatorów. Wnikliwą w tym zakresie wiedzą wykazał się germański humanista Konrad Celtis, który w Krakowie spędził cztery lata poznając dokładnie miejscowe obyczaje i kulturę życia. Pisarz opowieści swe zaczyna od zdarzeń i sytuacji sięgających zamierzchłych czasów Królestwa Polskiego. Rozprawia o walorach geograficznych i klimatycznych kraju, wspomina potężnych władców, wypowiadając o każdym z nich pochlebną opinię. Szczególnym podziwem obdarza Bolesława Chrobrego, który to wykazywał się nie tylko wielkością i szlachetnością umysłu, ale by uczcić wizyty cesarza Ottona wydawał wystawne uczty słynące z przepychu i nieprzebranego bogactwa. Wspomina niezliczone zasługi Władysława Jagiełły odważnie szerzącego wśród ludności wiarę chrześcijańską, docenia niezwykłe męstwo i rozwagę księcia Aleksandra, a za wzór do naśladowania stawia Zygmunta Starego i księcia Fryderyka Jagiellończyka. Potęgę Polski widzi również w niedościgłej sztuce architektury. Pełen uznania dla jej zasług pisze więc: „Znajduje się tam przesławny zamek Malbork, o którym się mówi, że żaden śmiertelnik nie widział nigdy nic podobnie pięknego; jest on obwarowany różnymi fortyfikacjami, murami, wieżami i rowami tak, aby nieprzyjaciel nie miał żadnego do niego dostępu”. Dostrzega uroki pięknych i wystawnych domów mieszczan, licznych świątyń, a nade wszystko potężnego, sławnego Uniwersytetu Jagiellońskiego, który obfituje w najznakomitsze umysły. Według opinii autora nie ma na świecie sławniejszej uczelni. Słów chwały nie szczędzi też okazałej i zamożnej ziemi śląskiej. Zauroczony pisze: „Religijność na Śląsku jest bardzo wielka. Świątynie w całej prowincji pięknie pobudowane i sztuką sakralną przyozdobione. [...] Ludność rozmowna i oświecona, pobożnością przewyższająca wszystkich mieszkańców Germanii. Dużo tutaj szlachty skorej do broni i zamiłowanej w wojaczce. Płeć niewieścia nadobna, bardzo przystępna ale skromna”. Oczarowany wieloma znakomitościami kraju i samego Krakowa, cnotami, roztropnością i grzecznością jego obywateli, docenia wyjątkowy smak sarmackiej żywności oraz niezwykłą serdeczność i gościnność okazywaną tu każdemu cudzoziemcowi.
Niezwykłe dzieło, na wieki niosące sławę swoim twórcom, czarnej sztuce i samej Norymberdze dziś w godny sposób przypomina obraz polskiej świetności z przełomu epok średniowiecza i renesansu.
Alicja Lipińska

 

Fundusze Europejskie dla rozwoju Lubuskiego.
Projekt współfinansowany przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Lubuskiego Regionalnego Programu Operacyjnego na lata 2007-2013.