Zdanie to, wraz z kilkoma innymi pełniącymi funkcję „złotych myśli”, przewija się co pewien czas na kartach powieści Amosa Oza pt. Poznać kobietę, którą przełożyła z hebrajskiego Ewa Świderska, a wydał Dom Wydawniczy REBIS w 2008r. Autor ma na swoim koncie kilkanaście książek, między innymi Opowieść o miłości i mroku opisującą życie kilku pokoleń jego rodziny. Czy książka, o której piszę zawiera jakieś biograficzne wątki, nie wiem, tematyka jej jednak też krąży wokół kilku rodzin, dokładnie trzech rodzin mieszkających w sąsiedztwie. Główny bohater zajmuje dom wraz z córką, matką i teściową, jego żona, zmarła tragicznie, występuje tylko we wspomnieniach. W sąsiednim mieszkaniu spotykamy siostrę z bratem, w innym – rodziców z dwoma synami. Autor zapoznaje nas dokładnie z umeblowaniem tych lokali, a jednej z figurek nadaje nawet znaczenie symboliczne i co kilkadziesiąt stron próbuje rozwikłać tajemnicę skaczącego drapieżnika, którą ona przedstawia. Narrator relacjonuje wszystko powoli, ze szczegółami i bez emocji. Opowiada o tajemniczej i nadzwyczaj sprawnej działalności szpiegowskiej Joela, głównej postaci powieści, oraz, krok po kroku i minuta po minucie, o jego pracach ogrodniczo-sadowniczych i porządkowych w czasie porzucenia pracy zawodowej. Joel, to jednostka pozytywna, szpieg, który nigdy nie kłamie i nie daje się zabić ani zdekonspirować. W obliczu niebezpieczeństwa po prostu rejteruje i nawet uchodzi mu to płazem. Uzyskuje dzięki temu dużo czasu na rozmyślania, refleksje i poprawę relacji z córką, które początkowo doskonałe, z czasem się pogarszają. Usiłuje też zgłębić tajemnicę kobiety, co jest uzasadnione tytułem książki. A kobiet ma w najbliższym otoczeniu kilka, nurtuje go też problem jednej, poznanej podczas działalności wywiadowczej. Obawia się, że rozszyfrowując tego przeciwnika, to on poniósł klęskę, jedyną w całej swojej karierze. Czytamy w pięknych, subtelnych opisach nie tylko o dosłownym, fizycznym poznawaniu, ale i o próbach zgłębienia ich psychiki. Czasu miał dużo, a jego analityczny umysł był zawsze gotów na usługi. Kiedy jednak był pewien, że już wie prawie wszystko o płci pięknej, zaskoczyła go kochanka Annemarie prostym stwierdzeniem: „Myślę, Joelu, że nigdy nie wiedziałeś, co to znaczy kobieta. Nawet nie bardzo rozumiesz to słowo” (s. 258).Być może autor miał osobiste doświadczenia w tej dziedzinie i dlatego sformułował tytuł sugerujący nieskończony proces poznawania kobiety. Poznawanie, to jak marzenia, piękne dopóki trwa, a jak już zostanie zrealizowane, często czar pryska. Joel miał szczere chęci dociec sedna problemu, był jednak zbyt ostrożny, angażował rozum, nie serce, gubiły go stereotypy. Dopiero w ostatnim, pięćdziesiątym rozdziale, dokonała się metamorfoza, nudny pedant przeistoczył się w człowieka pokornego, oddanego bez reszty służbie innym. Nawet pogardliwe traktowanie sprawiało mu przyjemność. A wszystko to za sprawą właśnie nietuzinkowych kobiet, to one były wzorem do naśladowania, no i przyjaciel, którego poznał już w pierwszym rozdziale. Joel dopiero w tej trudnej, a jakże potrzebnej pracy poczuł, że żyje i w pełni w tym życiu uczestniczy. Zaskoczyło mnie to nieco bajkowe zakończenie, było zbyt moralizatorskie. Drodzy Czytelnicy, zda się mówić autor, każdy z was ma w sobie pokłady miłości, dobra, współczucia i chęci niesienia pomocy, tylko nie wie o tym, nie znalazł się w odpowiednim miejscu. Nic straconego, szukajcie i bądźcie gotowi, Los wyznaczy każdemu miejsce na odpokutowanie win, i to jeszcze na ziemi. Tak ja to odczytałam, być może autor miał co innego na myśli, w każdym razie długo się z niczym nie zdradzał, trzymał czytelnika w niepewności. To jedna z zalet tej ciekawej opowieści. Poza tym urzekła mnie sprawna, chociaż nader powściągliwa, charakterystyka postaci. Mogłam wyrobić sobie własny sąd na podstawie ich czynów i zachowań.
Mimo rozwlekłej akcji, mnóstwa powtórek tych samych myśli i słów, powieść czyta się dobrze, wciąga i intryguje. Autor po mistrzowsku dozuje informacje, zmuszając do uważnego czytania, nieraz irytuje i prowokuje czytelnika. O problemie córki wspominał kilka razy, nie wyjaśniając długo o co chodzi. Ponieważ nie czytałam zbyt dokładnie pewnych stron, zaczęłam wracać do początku, sądząc, że coś przeoczyłam. Dopiero w trzynastym rozdziale mogłam o tym przeczytać. Lektura dotyka wielu problemów, nawet ostrzega ustami matki Joela, czym grozi ich lekceważenie: „albo się rozchorujesz albo staniesz się religijny', nie wiadomo, co gorsze. Możemy ją polecić przyjaciołom do przeczytania w długi weekend, nie ma obawy, „morze nie ucieknie”.
Janina Rujna
DKK Filia nr 1 WiMBP im. C. Norwida w Zielonej Górze

Fundusze Europejskie dla rozwoju Lubuskiego.
Projekt współfinansowany przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Lubuskiego Regionalnego Programu Operacyjnego na lata 2007-2013.