To był 29 grudnia i zarazem ostatnie nasze spotkanie w 2010 roku. Nasze, czyli Młodzieżowego Klubu Książki w Oddziale dla Dzieci w Nowej Soli. Pomimo pakunków, przeprowadzki biblioteki do nowej, piękniejszej siedziby, przybyli: Ala, Gosia, Kacper, Karolcia, Ola i Oriana – komplet. Spotkanie miało – jak na okres bożonarodzeniowy – magiczny smuteczek, który wrażliwcy oswajają przyszyty, acz zwarty i gotowy do eksplozji, gdzieś bardzo blisko serca. Jest to bardzo szczęśliwy smuteczek. Jest coś takiego: radosne wzruszenie. Ja to przeżyłam z moją młodzieżą w pizzerii Word, dość prozaicznym miejscu, niemniej dla nas tam zgromadzonych bardzo wówczas szczególnym. Czuję, że bezczelnie frunę tuż ponad szczytami patosu, jednak ta chwila przy cieście drożdżowym z sosem pomidorowym stała się, hmm, bardzo szczęśliwym chochlikiem w moim sercu i, nie dało się chyba ukryć, także w oku (i w drugim). Otrzymałam to, co najcenniejsze: wyrazy prawdziwej sympatii i przywiązania od PIĘKNYCH ISTOT. Nie mówiąc o własnoręcznie przez młodzież wykonanym specjale zawierającym pamiątki naszych spotkań w postaci fotografii i innych sekretnych, acz miłych ozdób (zgodnie z życzeniem „specjał” wisi już przybity do oranżowej ściany, po lewej stronie) oraz książce pod cudnym i znamiennym tytułem: Stokrotki w śniegu... I cóż, mam mnożyć ciepłe słowa na temat moich młodych przyjaciół? Powiem po prostu: dziękuję wam. Melduję: książka przeczytana! tu specjalne: dziękuję. Bardzo się cieszę, że rok 2011 należał będzie również do nas; że nadal będziemy się spotykać, bo czuję, że wzajemnie tego potrzebujemy. Będziemy organizować spotkania, np. w ogrodach przepięknej, nowej biblioteki. Oczywiście nie jak te stokrotki w śniegu, tylko w swoim czasie. Wszyscy otrzymali ode mnie, od Klubu paczuszki z wybranymi książkami i ulubionymi słodyczami, a to, że ich wszystkich darzę szczególnie ciepłymi uczuciami nie musiałam mówić. Chociaż... chyba powiedziałam. I tak wiedzą. A „Piękne istoty”... cóż, okazały się najpyszniejszą lekturą roku, jeśli nie wszech czasów.
Kolejne spotkanie zaplanowaliśmy na koniec stycznia.
Aha, i obowiązkowo uskuteczniliśmy wpis w naszej „księdze cytatów”; oto co na przykład wybrały dziewczyny: „Wymawiałam te słowa z ufnością. Z ufnością, która pochodzi z głębi serca tylko wtedy, gdy naprawdę kochamy i nie dbamy, co się dalej z nami stanie”.
Gdyby nie mój zwichnięty nadgarstek pewnie napisałabym więcej! Widać „gołym okiem”, że jestem dumna?
Kolejne spotkanie zaplanowaliśmy na koniec stycznia.
Aha, i obowiązkowo uskuteczniliśmy wpis w naszej „księdze cytatów”; oto co na przykład wybrały dziewczyny: „Wymawiałam te słowa z ufnością. Z ufnością, która pochodzi z głębi serca tylko wtedy, gdy naprawdę kochamy i nie dbamy, co się dalej z nami stanie”.
Gdyby nie mój zwichnięty nadgarstek pewnie napisałabym więcej! Widać „gołym okiem”, że jestem dumna?