Dawnych wspomnień czar.. Chciałoby się westchnąć po przeczytaniu pamiętników Stanisława M. Salińskiego, który wspomina jak romantycznie warszawska bohema spędzała przed wojną czerwcowe wieczory. Posłuchajmy, co o nich pisze Saliński: „Każdego roku, na początku czerwca, cyganeria warszawska przybywała do Milanówka, aby wieczorami w okolicznych ogrodach posłuchać śpiewu słowików. Pewnego dnia przybyła Nina Jesipowiczowna, która w blasku Księżyca, przy akompaniamencie słowików recytowała „Ogród słowiczy” Aleksandra Włoka. Obecny przy tym Konstanty I. Gałczyński, siedząc na werandzie i wychylając się poza balustradę strofował słowiki, krzycząc: Presto, forte, pianissimo, tutti”.
Na pytanie dlaczego akurat do 15 czerwca, czyli św. Wita organizowano te seanse odpowiada nam w sposób następujący bajka ludowa: „Pytał Bóg – Wicie! Czy jest piętka w życie? Nie słyszę Panie, niech słowik ustanie. I rzekł Bóg – Słowiku cyt! Bo nie słyszy mnie Wit”.
Najsłynniejszym utworem muzycznym dotyczącym śpiewu słowika jest romans muzyczny „Sołowiej” (Słowik) Aleksandra Alabiewa. My wysłuchaliśmy utworu w wykonaniu znakomitej śpiewaczki Bogny Sokorskiej. Utwór ten jest znakomitym przykładem zastosowania koloratury, stawianej jako wzór techniki operowania wokalem.
Jakże inny w nastroju, od opisywanego powyżej obraz, przedstawia nam A. Stasiuk w książce „Jadąc do Babadag”. Książka to zbiór wcześniej publikowanych reportaży w różnych czasopismach dotyczących socjografii państw Europy środkowo - wschodniej. W książce dominują wyłącznie ciemne strony życia społeczno – gospodarczego państw uznawanych powszechnie za najsłabiej rozwinięte w Europie. Odnosi się wrażenie, że autor wyłącznie chciał nam pokazać marazm, beznadzieję, zatrzymanie w czasie oraz inne negatywy składające się na całokształt życia społeczno – ekonomicznego tych państw. Jeżeli Stasiuk pisze o mieście Esztergom (słow. Ostrzyhom) pięknie położonym w zakolu Dunaju, to dostrzega jedynie zaułek z podrzędną knajpą, nie widząc wspaniałej archikatedry położonej pięknie na wzgórzu. Pisząc o Medzilaborcach w północnej Słowacji, to widzi chłopów pijących palinkę, w ogóle nie wspominając o tym, że tu mieszkali i pracowali rodzice Andy'ego Warhola, i tu mieści się muzeum jego imienia. Jadąc przez Sighişoarę nie zachwyca się wspaniałą średniowieczną zabudową miasta, ani też nie wspomina o zmarłym tu Sandorze Petöffim adiutancie gen. Józefa Bema, tylko zajmuje się opisem ciemnej strony życia miasta. Patrząc oczami Stasiuka na Europę środkowo – wschodnią nasuwa się pewna analogia do twórczości Francisco Goyi, akcentującej czarne kolory, rozlaną krew, śmierć oraz pesymizm. Przykładem są choćby takie obrazy, jak: „Rozstrzelanie powstańców madryckich z 03. maja 1808r.”, „Saturn pożerający własne dziecko” czy „Księżna Alba na plecach czarownic”. Książka „Jadąc do Babadag” Stasiuka w opinii wielu rozmówców oceniona została jako dosyć trudna i skomplikowana ze względu na dużą ilość nazw topograficznych, ale jednocześnie ciekawa.
Następne spotkanie ustaliliśmy sobie na dzień 05.09.2011r. nie typując na razie tytułu do omawiania. Jako temat dowolny zaproponowano prezentację multimedialną „Tajemnice ukryte w minerałach”.

Moderatorzy DKK:
Hanna Serewa,
Andrzej Grupa

1456 1457 

Fundusze Europejskie dla rozwoju Lubuskiego.
Projekt współfinansowany przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Lubuskiego Regionalnego Programu Operacyjnego na lata 2007-2013.