Książki o anoreksji od zawsze wzbudzają wokół siebie wiele kontrowersji. Jeśli ich autorką jest osoba z podobnym doświadczeniem to tylko potęguje sensację wokół niej. Nie jest też wykluczone, iż dzięki temu książka nabiera autentyczności opowiadanej historii. Pewne jest to, iż jest to temat poważny w dzisiejszych czasach, gdzie kolorowe czasopisma i inne mass media bombardują młodych ludzi obrazami piękna, doskonałości, ideałów. Jeśli nie spełniasz ich norm - możesz się już poddać. Po prostu nie pasujesz do nich.

„Chuda” traktuje właśnie o takiej osobie. Jest nią młoda, trzynastoletnia dziewczyna przekonana, iż musi schudnąć. Młoda pisarka przedstawia nam fikcyjną historię anorektyczki. Jednak to doświadczenia samej twórczyni przyczyniły się do stworzenia tej książki. Historia ta to pamiętnik/dziennik Jessici, głównej bohaterki oraz tytułowej „Chudej”. Dzięki temu mamy wgląd w myśli dziewczyny, możemy razem z nią słuchać co mówi do niej „małpa”, głos w jej głowie, który każe jej się odchudzać i doprowadza ciało dziewczyny do samodestrukcji.
Książka jako taka nie skupia się na głównych przyczynach anoreksji, dając jasno do zrozumienia czytelnikowi, iż jest wiele powodów tej podstępnej choroby. Fabuła oparta jest
w większości na wydarzeniach mających miejsce podczas wizyty głównej bohaterki w ośrodku terapeutycznym. Nie znajdziemy tam rozpraw nad tą chorobą typu „jaki to świat jest okrutny” albo „to wszystko przez media”. Nie o tym jest ta książka. Zresztą bardzo dobrze, przecież tylko chory wie jak to się zaczęło.
Jessica ma 13 lat i wiedzie spokojne życie. Zawsze spokojna, cicha na lekcjach nikomu nie sprawiała kłopotów. Ale taka sielanka nie mogła trwać długo. Któregoś letniego dnia dziewczyna postanawia schudnąć. Kiedy udało jej się zrzucić kilka kilogramów „tama pękła na dobre” . Idealna waga była tak blisko, „jeszcze kilka kilogramów” mówiła „małpa” w głowie Jessci. W ten sposób nasza bohaterka utorowała sobie prostą drogę do anoreksji (jadłowstręt psychiczny) - chorobę psychiczną dotykającą w większości nastoletnie dziewczyny. Autorka książki dzięki własnym przeżyciom doskonale opisuje wewnętrzne zmiany jakie zachodzą w umyśle bohaterki. Jej walkę
z „małpą”, ciągłymi ćwiczeniami, niechęcią do jedzenia.
W czasie jej pobytu w ośrodku poznajemy także inne ofiary tej choroby. Cleo, wrażliwą dziewczynę, niepogodzoną z faktem iż jest anorektyczką; Mandy z objawami schizofrenii, recydywistkę buntowniczkę; Bethany spokojną dziewczynę, której ręce pełne blizn budzą grozę, ale
i także chłopaków: Luke anorektyka, który miał ręce pełne wąskich blizn czy Joshuę, schizofrenika. Luke który chciał zostać piłkarzem, Bethany, pragnąca zostać kim tylko chce - wszystkich których przygniotła ta choroba - to główna zaleta tej książki. Jest na wskroś prawdziwa, nie ma w niej „ulepszaczy”. Możemy też zobaczyć jak anoreksja niszczy więzy rodzinne, pogłębia różnice między członkami rodziny. Matka Jess, pragnąca z całego serca pomóc córce, zagubiona, nie potrafiąca jej powstrzymać od rygorystycznej diety, codziennie wozi ją do ośrodka, brat Adam, który wspiera siostrę w walce z jej chorobą a tak naprawdę- z nią samą.
Autorka nie owija niczego w bawełnę. Anoreksja to choroba umysłu, kwestia własnego przekonania jak się wygląda, co jest mi pożyteczne, co potrzebuję a czego nie mogę zjeść. Jest to skłonność do chudnięcia a raczej do obsesyjnego strachu aby nie przytyć. Jest to walka z samą sobą
i wewnętrznym ja. A kto zna siebie lepiej niż „wewnętrzne ja”? Czy można z tym w ogóle walczyć? Czy mój umysł potrafi zniszczyć sam siebie? Nikt tak naprawdę nie wie, co się dzieje w umysłach osób chorujących na anoreksję lepiej niż oni sami. Książka pozwala nam przeżyć wewnętrzny chaos jaki przeżywa Jessica.
W lepszym zrozumieniu sytuacji Jessici pomaga nam sama „małpa”. Jej ostre, wulgarne
i poniżające wypowiedzi są doskonałym odzwierciedleniem stosunku bohaterki do własnego ciała, zdrowia, rodziny. Kiedy po każdym zjedzonym posiłku rozumiejąc, iż zjedzony oznacza „ledwo tknięty”, „małpa” podnosiła bunt: „Jak mogłaś tak się nażreć?” czytamy, „natychmiast rób mi brzuszki!” Być może zabiegi pokazania wypowiedzi „małpy” mają na celu ostrzeżenie innych przed słuchaniem własnego głosu w swoim umyśle.
Jessica wychodzi z tego. Rodzi się na nowo, szkoła daje jej jeszcze więcej satysfakcji niż przed chorobą, znów się uśmiecha. Ale uraz w jej psychice, chęć zrobienia ćwiczeń zaraz po każdym posiłku pozostaje. Jeszcze długa droga przed nią. Ale teraz ma wsparcie klasy, rodziny i siebie samej.
Książka zmusza do refleksji. Czy i my mamy takie problemy, czy wokół nas ktoś ma objawy tak wyniszczającej całe generacje nastolatków choroby? Czy da się temu zapobiec? Czy potrafimy zbuntować się przeciw ciągłej czci nadnaturalnej chudości modelek, koleżanek z klasy oraz ludzi
z pierwszych stron gazet? Czy potrafimy wygrać sami ze sobą? W książce Jess dowiaduje się, iż nie każdemu udało się wygrać z tą chorobą. Inni muszą jeszcze trochę zostać w ośrodku. Dziewczyna wie, że nie każdy może sam uporać się z tym, a specjalistyczna opieka powinna być dostępna dla każdego.
Jednak to wszystko zależy od nas. To my wybieramy sobie wzory i autorytety i dążymy do nich. Może więc to z nami jest coś nie tak?

Emilia Kwiatkowska, ucz. kl. II D
L.O. im. S. Banacha w Żaganiu
DKK w Żaganiu

Fundusze Europejskie dla rozwoju Lubuskiego.
Projekt współfinansowany przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Lubuskiego Regionalnego Programu Operacyjnego na lata 2007-2013.