465Pierwsze spotkanie DKK w składzie: Kamila Sietnik, Agnieszka Buczkowska, Kamila Kasprzycka, Karolina Dela i Anna Pabiniak miało miejsce 10 sierpnia 2012 roku w czytelni Biblioteki Miejskiej w Nowej Soli. W naszym spotkaniu udział wzięła także dyrekcja i pracownicy biblioteki. Z założenia nasz klub ma być otwarty dla wszystkich, którzy książki uwielbiają i nie wyobrażają sobie życia bez czytania.
Na początek wybraliśmy „Marlene” Angeliki Kuźniak i był to znakomity wybór. Książka napisana w formie reportażu poruszała i rozwijała mnóstwo nowych, nieznanych wcześniej wątków z prywatnego i zawodowego życia artystki. Podczas spotkania dyskusja toczyła się żywo, a barwna postać Marleny Dietrich dostarczała nam coraz to nowych tematów do omówienia. Rozmawialiśmy o młodości i starości artystki. Mówiliśmy o tym, jak bardzo była niezrozumiana w swoim ojczystym kraju. Jak była odważna sprzeciwiając się nazistom, jak stawała w obronie ofiar wojny.
Poznałyśmy i chyba mimo wszystko polubiłyśmy Marlenę. Na scenie była wielką gwiazdą, perfekcjonistką z dokładnością aż do bólu. Jej szczegółowe zapiski pokazywały niemiecką precyzję. Świat miała u swoich stóp. Zdetronizowała przecież wspaniałą Gretę Garbo. Nie mogła chyba jednak pogodzić się z upływem czasu. Chciała z wszelką cenę, by ludzie zapamiętali ją taką jaką była kiedyś. Kiedyś, kiedy była „Dietrich”. Bo była albo „Marlene” albo „Dietrich” wszystko zależało od sytuacji, w której się znajdowała – tak wspomina ją jej córka. Zmarła w wieku 91 lat w swoim apartamencie, którego pod koniec życia w ogóle nie opuszczała. Jej śmierć do dziś owiana jest tajemnicą. Czy popełniła samobójstwom – jak mówią jej współpracownicy, czy zmarła ze starości – jak mówi lekarz? Nie wiadomo. Wiadomo jedynie, że do końca zachowała jasność umysłu.
Reportaż Angeliki Kuźniak zawierał wiele cytatów z prywatnej korespondencji Marleny, jej szkice, zapiski i wspomnienia osób, które ją znały. Sposób, w jaki została napisana książka nie spodobał się jedynie Agnieszce, która „Marlene” zabrała w podróż z nadzieją, że będzie to lektura łatwa i przyjemna. Jak wielkie było jej zdziwienie, kiedy okazało się, że jest zupełnie inaczej.
Mimo wszystko „Marlene” czyta się dobrze. Forma reportażowa w większości przypadła nam do gustu. Książkę wzbogacono o kalendarium nie mniej ciekawych faktów, które nie zostały w niej ujęte. Autorka pracowała nad „Marlene” 9 lat z przerwami. Stworzyła reportaż, który warto mieć w swojej biblioteczce.
Kamila Sietnik

Fundusze Europejskie dla rozwoju Lubuskiego.
Projekt współfinansowany przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Lubuskiego Regionalnego Programu Operacyjnego na lata 2007-2013.