Była sobie dziewczynka. Nie miała nóżek ani rączek, ot takie sobie warzywko przykute do łóżka.
Matka dziewczynki, Danuta, doglądała jej, przewijała i karmiła, smarowała kremem przeciwodleżynowym.
Samo życie, czyż nie? Każde dziecko wszak trzeba kochać, każdemu nieba przychylić, bo jak inaczej.
Chutnik w swojej nowej powieści pt „Dzidzia” analizuje sytuację niepełnosprawnego dziecka w typowej, polskiej rodzinie. Cały ciężar obowiązków nad takim dzieckiem spoczywa na kobiecie, od niej to bowiem wymaga się cierpliwości, empatii, bezgranicznej miłości. Od mężczyzny natomiast społeczeństwo nie oczekuje zbyt wiele, wystarczy sama jego obecność.
Nie trudno się domyślić, że w takich warunkach łatwo dochodzi do konfliktów i nieporozumień, i prędzej czy później, cała złość i frustracja musi się jakoś odbić na nieszczęsnej Dzidzi.
Matka popełnia błąd w niedopatrzeniu córki i tym sposobem dziecko trafia do domu opieki społecznej.
Tak z grubsza wygląda fabuła książki.
Można się przyczepić że w powieści jest mnóstwo publicystyki, że język jest najeżony fizjologizmami, że książka nie jest łatwa, lekka i przyjemna.
Mimo tych mankamentów, polecam ją zwłaszcza tym czytelnikom, którzy nie boją się chodzić po dzikich, niebezpiecznych ścieżkach nowej, polskiej prozy.

Agata Wojtkowiak

Fundusze Europejskie dla rozwoju Lubuskiego.
Projekt współfinansowany przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Lubuskiego Regionalnego Programu Operacyjnego na lata 2007-2013.