„Życie Pi” Yanna Martela, to książka, obok której nie sposób przejść obojętnie. Ta filozoficzna, lekko tragiczna jak i chwilami groteskowa opowieść, w umyśle czytelnika pozostawia trwały ślad – a my to lubimy. To powieść o poszukiwaniu Boga i samego siebie. O odkrywaniu własnych słabości i siły, która w nas drzemie i pozwala na walkę o własne życie, które jest najcenniejszym darem.
Piscine Monitor Patel, to chłopiec, który wraz z rodziną mieszka w indyjskim mieście Puducherry. Ojciec prowadzi tam zoo. Wśród zwierząt dorastają Piscine i jego brat. „Pi”, bo właśnie tak sam siebie, w sprytny sposób, nazwał młodszy z braci, to główny bohater powieści. Ten niezwykle inteligentny i wrażliwy chłopiec staje się wyznawcą kilku religii, ponieważ każda z nich pozwalała mu na poszukiwanie i odkrywanie Boga. Życie w zoo wydaje się być rajem dla Pi i jego rodziny, jednak pogarszająca się sytuacja polityczna zmusza ich do wyjazdu z kraju. Postanawiają sprzedać zwierzęta i wsiadają na pokład japońskiego statku. Planują rozpocząć nowe życie w Kanadzie. Pewnej burzliwej nocy Pi opuszcza kajutę, by przyjrzeć się falom smagającym pokład. Sytuacja na morzu jest jednak znacznie poważniejsza, niż wydaje się temu szesnastoletniemu chłopcu. Okazuje się, że statek tonie, a cała jego rodzina znalazła się już pod wodą. Na pokładzie szaleje burza, panuje zamieszanie, a część zwierząt wydostała się ze swoich klatek. Pi zostaje wyrzucony za burtę przez członka załogi statku. Ląduje w szalupie ratunkowej razem z zebrą, hieną, tygrysem bengalskim i orangutanicą. Tak rozpoczyna się jego blisko siedmio- miesięczna podróż po Pacyfiku.
Podczas podróży zwierzęta po kolei giną. Na tak małej powierzchni, jaką jest szalupa ratunkowa na końcu pozostaje jedynie Pi i jego przyjaciel niedoli Richard Parker – tygrys bengalski. To dzięki niemu tak naprawdę chłopcu udaje się przeżyć. Dzięki niemu nie zwariował, dzięki nie mu nie był sam, dzięki niemu przetrwał niemożliwe do przetrwania.
Podczas spotkania nie mogłyśmy się nie odnieść do filmu Anga Lee, który zdobył w ostatnim czasie wiele prestiżowych nagród. Doszłyśmy do wniosku, że wiele interesujących wątków zostało w nim pominiętych. Wątków, które dla całej opowieści są niezwykle istotne. Film wydaje się z lekka wyidealizowaną bajką. Powieść natomiast staje się tak autentyczna, jakby Pi Patel żył naprawdę. Mimo, iż do końca nie wiemy czy w szalupie ratunkowej Pi znalazł się ze zwierzętami, czy z matką i częścią załogi, to wierzymy, że tragedia wydarzyła się naprawdę, a Piscin musiał wygrać walkę nie tylko z Pacyfikiem, ale i sam ze sobą.
To pozycja, którą zdecydowanie polecamy do przeczytania. To pozycja, o której szybko się nie zapomina. To książka zapadająca w pamięć i wyzwalająca emocje widoczne w dyskusji o niej. Zdecydowanie polecam.

Kamila Sietnik

Fundusze Europejskie dla rozwoju Lubuskiego.
Projekt współfinansowany przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Lubuskiego Regionalnego Programu Operacyjnego na lata 2007-2013.