Czy „Krok do szczęścia” Anny Ficner-Ogonowskiej to piękna opowieść tylko o miłości? Raczej nie. Jest to powieść o lęku, o ucieczce przed prawdziwym życiem. Przed życiem ucieka Hania, główna bohaterka- z wykształcenia nauczycielka, kobieta niezależna i ambitna, ale uwikłana w bolesne wspomnienia z przeszłości.

Akcja toczy się na dwóch płaszczyznach: realnej, która przedstawia historię życia Hanny oraz płaszczyzny zmysłowej, w której dziewczyna próbuje pogodzić się ze śmiercią ukochanego. Miesza się tutaj świat realny ze światem wyobraźni. Hania po śmierci męża spotyka się z Mikołajem. Chłopak jest nią zauroczony, poświęca jej wiele czasu, lecz w zamian nie dostaje nic, ponieważ bohaterka rozmyśla nad śmiercią męża, snuje wyobrażenia na jego temat, wspomina wspólne życie i ciągle zadaje sobie pytanie: „dlaczego”? Nie potrafi pogodzić się ze stratą bliskiej osoby, cierpi.

Początek powieści zaskakuje błyskotliwością języka. Urozmaicona i zawiła fabuła, szybka akcja, wielowątkowość zaskakują i zachęcają odbiorcę do wnikliwego czytania. Jednak po pewnym czasie następuje punkt znudzenia. Mam wrażenie, że autorce zabrakło pomysłu na dalszą fabułę. Akcja powieści zwalnia, bohaterowie prowadzą proste, przewidywalne dialogi, schemat jest nużący i mało inspirujący. Czytelnik ma ochotę pominąć kilka stron z nadzieją na dalsze ożywienie fabuły. W końcu następuje punkt zwrotny, coś się dzieje, wątki ponownie się przeplatają a cała historia kończy się „happy endem”.

Bohaterkę od szczęścia dzieli tytułowy ‘krok’. Pomijając kilka nudniejszych rozdziałów, można tę powieść wpisać na listę ‘ Warto przeczytać’.

Fundusze Europejskie dla rozwoju Lubuskiego.
Projekt współfinansowany przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Lubuskiego Regionalnego Programu Operacyjnego na lata 2007-2013.