P1090187„Jest taka historia. Opowieść o Januszu Korczaku” Beaty Ostrowickiej, to niezwykle mądra, ciepła i wzruszająca książka, omawiana na Dyskusyjnym Klubie Książki we Wschowie, w dniu 09.04.2014r.
Bohaterem powieści jest Jasiek, uczeń trzeciej klasy, któremu babcia Frania, często opowiada historię o Korczaku. Będąc małą dziewczynką, Frania mieszkała w warszawskim Domu Sierot mieszczącym się przy ulicy Krochmalnej 92, prowadzonym przez Janusza Korczaka i Stefę Wilczyńską. To, na co babcia szczególnie zwracała uwagę w swoich opowieściach, to sposób w jaki "Pandoktor"(bo tak go wszyscy nazywali) traktował swoich podopiecznych. Przede wszystkim rozumiał je, nie negował ich uczuć, nie narzucał swojej woli, do niczego nie zmuszał. Mimo iż w sierocińcu każde dziecko miało swoje obowiązki, to mogło samo je sobie wybrać, a wszystkie prace uważano za tak samo ważne. ,,Pandoktor” uważał, że w ten sposób dziecko uczy się samodzielności i odpowiedzialności, które przydatne będą w dorosłym życiu. Uważał,  że dziecko, tak samo jak dorosły, ma prawo do godności, szacunku, bezpieczeństwa i miłości. W sierocińcu istniał sąd koleżeński. Sędziowie zapoznawali się z każdą sprawą, a potem starali się ją ocenić, jak najbardziej obiektywnie. Sędziowie korzystali z kodeksu, stworzonego przez swojego opiekuna, na wstępie którego, napisane było, że jeśli ktoś zrobi coś złego, najlepiej mu przebaczyć i czekać aż się poprawi. Przed sądem można było nawet postawić swoich opiekunów. Istniał również sejm, który składał się z 20 posłów (dzieci). Posłowie albo zgadzali się, albo odrzucali prawa, które wydawała Rada Samorządowa. Sami ustanawiali swoje święta, jak na przykład ,,Dzień brudasa”. Oprócz tego, prowadzili sklepik szkolny, gazetkę, robili zakłady, na przykład można było się założyć, że przez dwa tygodnie nie będzie się przeklinać. Te szczęśliwe chwile, przy ulicy Krochmalnej, przerwała wojna. W 1940 roku powstało getto w Warszawie, do którego musieli się przenieść. Ich opiekun, Janusz Korczak, pomimo że sam chorował, robił co mógł, żeby dzieci nie myślały o wojnie. Dbał, aby nie brakowało im jedzenia, lekarstw, czy ubrań.  W 1942 roku wszyscy zostali wywiezieni do obozu, gdzie zginęli. ,,Pandoktor” nigdy nie opuścił swoich dzieci, był z nimi do końca, bo dzieci były dla niego najważniejsze. Ta smutna historia, porywa serca, nie tylko dzieci, ale i dorosłych.

Moderator DKK we Wschowie
Danuta Ratuszniak

Fundusze Europejskie dla rozwoju Lubuskiego.
Projekt współfinansowany przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Lubuskiego Regionalnego Programu Operacyjnego na lata 2007-2013.