W grudniu 2015 r. spotkaliśmy się w DKK w Osiecznicy, aby porozmawiać o książce Stewena Galloway „Wiolonczelista z Sarajewa”.

To powieść od której nie można się oderwać, wyśmienita i poruszająca – o przetrwaniu, o walce z pokusą nienawiści, o niezłomności człowieka, o odwadze i wytrwałości złamanego miasta. O sile, z jaką muzyka kształtuje nasze człowieczeństwo. Opowieść powstała na podstawie autentycznych wydarzeń.

27 maja 1992 roku o godz. 16.00 pociski moździerzowe spadły na jeden z sarajewskich bazarów. W ataku zginęły dwadzieścia dwie osoby. Vedran Smajlović, wiolonczelista i kompozytor, zdecydował się wówczas na cudowny gest. Siadał odtąd dzień po dniu na taborecie tuż obok miejsca, gdzie doszło do ataku i grał Adagio g-moll Albinoniego, by w ten sposób uczcić pamięć ofiar. Grał wśród morza kwiatów przynoszonych przez mieszkańców i w otoczeniu mieszkańców Sarajewa dla nich i dla udręczonego miasta. Dla podtrzymania siły i nadziei, dla wspólnoty.

I w powieści dwadzieścia dwa dni wiolonczelista z Sarajewa w zniszczonym smokingu każdego popołudnia o tej samej porze gra Adagio Albinoniego, by uczcić pamięć dwudziestu dwóch niewinnych zamordowanych w kolejce po chleb. Ta muzyka – tak irracjonalna wśród gruzów Sarajewa – zmienia wiele wżyciu nie tylko trojga bohaterów tej książki: Keana starającego się zdobyć wodę dla swoich bliskich, Dragana dzień w dzień przemierzającego drogę do piekarni, który boleśnie przeżywa rozłąkę z mieszkającymi za granicą synem i żoną, i niezrównanej snajperki o pseudonimie Strzała, która pewnego dnia otrzymuje rozkaz, by chronić wiolonczelistę.

Każda z tych postaci na swój sposób codziennie walczy z czetnikami i snajperami ostrzeliwującymi ze wzgórz stolicę Bośni i Hercegowiny. Wszyscy mają w sobie determinację, by przeżyć kolejny dzień, trochę na złość żołnierzom prowadzącym oblężenie. Wszyscy są ogromnie przywiązani do swego miasta, które przez tyle lat stanowiło ich ukochane i najwspanialsze miejsce na ziemi. Wszyscy noszą w sobie przeogromny smutek, że już nigdy i nic nie będzie takie samo.

To nas uderzyło najbardziej w tej książce - strach i oczekiwanie na pomoc. I tak sobie pomyślałyśmy o Ukrainie. Czy oni jeszcze czekają na reakcje świata czy już pogrążyli się w rozczarowaniu?
Wojna to nie prehistoria. Niestety nie uczymy się na błędach i wojna jak widać może się przydarzyć zawsze. Niestety.
Polecamy. Lektura tej książki pozwala docenić drobiazgi, których w czasach pokoju się nie docenia, a które są tak ważne w codziennym życiu.

Moderator

Barbara Przeździęk

Fundusze Europejskie dla rozwoju Lubuskiego.
Projekt współfinansowany przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Lubuskiego Regionalnego Programu Operacyjnego na lata 2007-2013.