ryb3Bibliotekarze emeryci, 3 czerwca 2017 r., wybrali się samochodami do Krosna i Gostchorza. Radosny program rozpoczęli od zwiedzenia Zamku Piastowskiego w Krośnie, po którym oprowadzał znakomity znawca tematu – Jerzy Szymczak. Stamtąd wszyscy „nakarmieni historią" udali się do Gostchorza, dawnej słowiańskiej warowni, gdzie czekała Księżna Ewa w stroju średniowiecznym ze swoją świtą - dwórką i nie wiedzieć czemu - groźnym katem. Po sympatycznym powitaniu przed Domem Rybaka, przybyłych bibliotekarzy niestety kolejno zakuwano w dyby i w tych niekomfortowych warunkach zmuszano do składania przysięgi na wierność Księżnej Pani, łącznie ze zobowiązaniem do wspomagania Gostchorza. Obok, z podniesionym toporem stał kat, więc nikt z nieszczęśników nie miał odwagi wyłamać się, za to Księżna Ewa promieniała (na co dzień sołtys Ewa Klepczyńska). Po tym obrządku, dla poratowania nadwyrężonych nerwów, poproszono nas do Domu Rybaka i poczęstowano kawą oraz pysznymi ciastami. Nakarmieni, kontynuowaliśmy zwiedzanie wsi, szczególnie urokliwej na nadbrzeżu Odry, gdzie niedawno pobudowano marinę, czyli przystań dla statków. Wracając stamtąd zatrzymaliśmy się w miejscu dawnej warowni. Wykorzystał to „natchniony historycznie" literat Zbigniew Kozłowski, stanął na podwyższeniu i zaczął opowiadać napisaną przez siebie legendę o tym, co się tutaj dawno temu zdarzyło. Zapewne mówiłby dłużej, ale uratowały nas komary, które nie pozwalały na spokojne stanie i długą perorę. Wróciliśmy więc do Domu Rybaka, gdzie już na stołach parował przepyszny bigos. No i niestety przeszedł czas na pożegnania, wręczenie upominków i zapewnienia, że tu jeszcze wrócimy. Ruszyliśmy do Krosna na korowód Rybobraniowy, a że było co oglądać, więc obejrzeliśmy kolorowych przebierańców w górnej części miasta, a potem szybko zszedłszy na dół, jeszcze raz przed mostem. Warto było, tym bardziej, że korowód przygotowywała krośnieńska Biblioteka we współpracy ze szkołami. Stamtąd udaliśmy się na powitanie Wodnika, no i obowiązkowo na świeżo smażoną rybkę. Przy jedzeniu zastał nas burmistrz Marek Cebula, przebrany za kucharza (tak ubrany szedł w korowodzie), a że prezentował się nader interesująco, więc Marysia Adamek i Jan Tyra zrobili nam kilka kolejnych zdjęć. Potem jeszcze była wspólna fotografia na platformie samochodowej (aż dziw, że te emerytki tak sprawnie zdołały tam wejść). No i na koniec rejs statkiem Zefir, a dookoła wody Odry, urokliwa natura i cały czas słońce. W tym stanie ducha przypomniały nam się dawne wspólne wyjazdy, a także plenerowe Dni Bibliotekarza, wróciliśmy więc wspomnieniami choć na chwilę do minionych, młodszych lat. A sprawcami winnymi wszystkiego są - Ewa Klepczyńska i Lech Kozłowski, brat Zbyszka. Serdeczne dzięki Kochani!

Maria Wasik

     

Fundusze Europejskie dla rozwoju Lubuskiego.
Projekt współfinansowany przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Lubuskiego Regionalnego Programu Operacyjnego na lata 2007-2013.