Krótki kurs przedsiębiorczości, czyli jak przeżyć, a nawet zarobić we współczesnym świecie

26.03.10 odbyło się spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki przy Wypożyczalni Głównej WiMBP im. C. Norwida w Zielonej Górze, na którym omawialiśmy dwie książki – Pawła Kempczyńskiego „Requiem dla Europy” i „Biały tygrys” Aravinda Adigi. Powieść polskiego autora opisuje Europę w niedalekiej przyszłości, zdominowaną przez wszelkie szczytne idee nowoczesnego świata: feminizmu, ekologii, tolerancji, humanitaryzmu, pacyfizmu, itp. Co mogłoby powstać, gdyby tego typu tendencje całkowicie zawładęły Europejczykami? Niestety, jeśli zawierzyć wizji Kempczyńskiego, nie byłby to twór w rodzaju większej Holandii. Bezgraniczna tolerancja dla inności zamieniła się w nietolerancję dla zwykłości, toteż szczególnie trudno przystosować się do wymogów takiego świata białym, heteroseksualnym mężczyznom, takim jak Hubert Jugenmann. Jest on człowiekiem rozsądnym, co znacznie zmniejsza jego szanse na przetrwanie, zmuszając go do rozpaczliwej ucieczki przed organami ścigania kobiecego reżimu. Lektura ta sprowokowała nas do dyskusji na temat tego, czy kultura Zachodu nie czyni się sama bezbronną wobec ekspansji innych kultur, w których nie ma zaszczepionego ducha tolerancji.
Druga książka, „Biały tygrys” opowiada o losach Balrama Halwai, chłopca z indyjskiej prowincji, który z czasem staje się wielkomiejskim przedsiębiorcą. Dążenie do upragnionej niezależności popycha go do morderstwa. Co ciekawe, nikt z uczestników spotkania (co dotyczy też mnie) nie ocenił czynu Balrama nagannie. Być może dlatego, że żadne z nas, tak jak bohater książki Adigi nie chce być kimś zwyczajnym, kto nie ma wpływu na swoje życie. „Biały tygrys” nie pozostawia złudzeń co do współczesnych Indii – jest to kraj biedy, korupcji i bezprawia; dlatego, aby czegoś tam dokonać trzeba często uciec się do nadzwyczajnych środków. Obie książki traktują o próbie wyzwolenia się jednostki z ograniczeń zastanego systemu społecznego, o niezgodzie na odgórne decydowanie o wartości człowieka i jego przyszłości.

Jakub Sors
W kawiarnianej atmosferze upłynęło spotkanie DKK przy Wypożyczalni Głównej. Postanowiliśmy wyjść w plener i w okolicznościach przyrody porozmawiać o książkach. Spotkanie to miało nieco inny charakter niż poprzednie, ponieważ nie omawialiśmy wcześniej wybranego tytułu, ale każdy z uczestników zaprezentował książkę, którą przeczytał i chciał polecić. Tematyka była więc różnorodna, od osobistych zwierzeń J.L. Wiśniewskiego, którego przepytywała Dorota Welleman („Arytmia uczuć”) po teologiczne rozważania ojca Wacława Hryniewicza („Nadzieje leczy”).
Ten ostatni tytuł – to książka o działaniu terapeutycznym, której przewodnim motywem jest pytanie o sens cierpienia i zaakceptowanie jego obecności . Ten tytuł dobrze sprawdził sie w trudnym czasie, jakim była dla nas kwietniowa żałoba narodowa. Jest to lektura, która skłania czytelnika nawet do medytacji.
Z innej nieco półki - „Homobiografie” książka Krzysztofa Tomasika – zawierająca opowieści o życiu przede wszystkim prywatnym polskich pisarzy i pisarek XIX i XX wieku. Ciekawi o tyle, że przez lata temat homoseksualizmu omijano w oficjalnych biografiach. Zilustrowana cytatami i fragmentami z dzienników i pamiętników samych bohaterów.
Nasze majowe spotkanie w ramach klubowych dyskusji książkowych miało tym razem miejsce w... pijalni czekolady i galerii Heban w Zielonej Górze. Chociaż pogoda była w stanie zabić ducha największego nawet optymisty, to wieczorem czekała nas miła niespodzianka. Pierwszy raz w tym miesiącu pojawiło się słońce – i to jakie słońce! Było to przedziwne spotkanie, niepodobne do żadnego poprzedniego. Nie było konkretnej książki do omówienia – i dobrze. Rozmawiałyśmy o tych, które ostatnio wywarły na nas wrażenie. Były to książki przeróżne i było ich sporo. Jagoda opowiadała o swoich krokach recenzentki radiowej i książce „Exlibris: wyznania czytelnika”. W pamięci utkwiła mi także „Chmurdalia” i „Piaskowa góra” Joanny Bator, które zachwyciły Marię. „Wład palownik” i „Medicus” przeniosły nas z kolei w świat orientalnych smaków i kultury średniowiecznej Turcji, a stąd dyskusja w sposób oczywisty popłynąć musiała w stronę egzotycznych krain Bliskiego i Dalekiego Wschodu. Być może sprawił to upał, który spłynął na nas niczym balsam i nastroił wakacyjnie po melancholii deszczowych dni? Być może to sprawka wspaniałej czekolady Azteków, smaku chili i miodu, niemal „żywcem” wyciągniętych z powieści J. Harris, a może to tylko mnie się tak wydaje...W czerwcu znów się spotkamy w jakimś inspirującym miejscu i podyskutujemy o „Kieszonkowym atlasie kobiet” Sylwii Chutnik.

Anna Urbaniak
W cyklu DKK -owych spotkań przy Wypożyczalni Głównej marcowe spotkanie odbyło się z „Baltazarem”.
To jedna z wielu książek, która pełni funkcję terapeutyczną. Ta różni się jednak tym, że rolę tę przybrała w momencie kiedy zaczęła powstawać, i przede wszystkim była formą rehabilitacji samego autora. Sławomir Mrożek - bo o nim mowa – podjął trud napisania jej w bardzo trudnym dla siebie czasie, gdy wskutek udaru mózgu utracił zdolność posługiwania się językiem zarówno
w mowie i piśmie.
W sposób bardzo naturalny, zwyczajny pisze o swojej chorobie. Nie epatuje cierpieniem, lecz pokazuje siłę i wolę wytrwania w tej terapii .Efekt jaki można zaobserwować podczas lektury nie był łatwy do osiągnięcia. Nie od razu tekst przybrał postać gotową do druku. Pierwsza wersja przypominała swobodny strumień świadomości przelany na papier. Kolejne zabiegi edytorskie
ukształtowały ostateczną wersję. Ale najważniejsze- udało się osiągnąć cel- można nawet powiedzieć, że podwójnie. Autor odzyskał utracone funkcje a Jego wielbiciele kontentują się kolejną lekturą.
Jest to klasyczna retrospektywa życia autora i zarazem bohatera- dzieciństwo, młodość po czasy emigracji.
Justyna Hołody

Fundusze Europejskie dla rozwoju Lubuskiego.
Projekt współfinansowany przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Lubuskiego Regionalnego Programu Operacyjnego na lata 2007-2013.