Witam! Nazywam się Florka! DKK w Starym Kisielinie poznaje ryjówkę
Pewnie już wiecie, że to …
I tu Was zaskoczę! Każdy kto pomyślał, że mowa o myszce, niech sobie wpisze duży minus!
Tu rzecz się będzie miała o ryjówce! Ona także wie, że wielu myli ją z szarymi myszkami. Florka jest inna - ma dłuższy nos i, choć jeszcze nie chodzi do szkoły, to umie pisać i czytać, w związku z czym pisze pamiętnik.
Z przedszkolakami będziemy śledzić losy małego zwierzątka, już zaczęliśmy i nawet czekamy na następne styczniowe przygody panienki w różowej sukience.
Wrześniowa historyjka o jeziorze…
We wrześniu strasznie padało i padało, a jak już przestało, to Florentyna wyszła się przewietrzyć i znalazła własne jeziorko – prywatne, które upstrzyła kamieniami, kwiatkami i innymi patykami.
Dla ryjówki niezwykle małej kałuża była jeziorem, dla nas dywan przedszkolny był akwenem wodnym o niezliczonych możliwościach. Obłożyliśmy go dużymi klockami, które udawały kamienie i te kamienie przesuwaliśmy np.: lewym kolanem w prawą stronę do sąsiada siedzącego tuż obok. Jeśli myślicie, że to łatwe zadanie, to spróbujcie sami! A jak Wam się uda, to możecie ruszyć ten ciężki kamlot także nosem albo uchem!
Dalej z pamiętnika ryjówki Florentyny, czyli październik…
W tym miesiącu nasza bohaterka czuje się samotna. Nie ma bliskich koleżanek, bo przecież od niedawna mieszka tu z rodzicami. Jakieś koszatniczki tylko raz po raz pojawiają się w okolicy, ale Florentyna nie jest mocna w nawiązywaniu bliskich kontaktów – jakoś tak nie łatwo podejść i powiedzieć: ,,Cześć jestem Florentyna. Pobawicie się ze mną?”.
Tu jednak niespodzianka, bo podczas jednego z wielu spacerów, tylko z kotkiem Rysiem pod pachą, zauważyła, że ktoś ją śledzi! Łazi za nią wciąż i wciąż, wszędzie tam gdzie nasza ryjówka tam i on, ten nieodłączny śledzący ktoś! Maleńka ryjówka opowiedziała o tym Tacie i Mamie, a oni powiedzieli, że to nic takiego, że to jej własny cień. Sprawa rozwiązana, a że każdy przedszkolak ma swój niepowtarzalny cień – jeden długi, drugi krótki, to nadarza się wspaniała okazja do zabawy! Dobraliśmy się w pary i każdy był identyczny jak właściciel. Trudna gra, bo jeżeli właściciel zrobił krok to i cień zrobił krok… i to na dodatek taki sam! Nawet jak właściciel się roześmiał to i cień się śmiał…
I tak oto Florka nie jest sama, a i nikt z przedszkolnej grupy nie był sam! O to chodzi, na smutki i samotność najlepsi znajomi, nawet jak znikają gdy gaśnie światło!
Urodziny koszatniczek, czyli listopadowe zmartwienia czy wiatr czasem nie jest chory?
W następnym miesiącu Florka nie jest już sama, bo ma przyjaciółki od wszystkiego – Albertynę, Celestynę i Michalinę. Na urodzinowym torcie stanęły świeczki magiczne, których nawet wiatr nie mógł zdmuchnąć! My zrobiliśmy wyścigi dmuchane – to znaczy wszyscy stanęliśmy na mecie, a przed nami papierowe kulki, które trzeba było na wyścigi, bez użycia rąk, nóg siłą własnych płuc przetoczyć do mety! Wietrzna zabawa i wyczerpująca! Uwierzcie na słowo!
A wiatr dlaczego chory? Zastanówcie się poryjówkowemu sami - dlaczego raz wieje tak, że zdziera z głów czapki, a raz tak ani nie drgnie najmniejszy listek? Zastanówcie się!
Spotkania z czasem, czyli Florka grudniowa.
Oj, z tą Florentyna to cała zabawa!
Każdy przedszkolak wie, że czasu nie da się zatrzymać i że nie mieszka on w zegarku więc nie można go stamtąd wyciągnąć! Florka nie wiedziała, ot i problem…
Zajęcia z grupą przedszkolaków z Nowego Kisielina
bibliotekarz nadzorujący DKK
w Starym Kisielinie
Mikołaju! Mikołaju!
Mikołaju!
Co Ty robisz w naszym kraju?
Zbieram kwiatki dla Agatki,
bo Agatka lubi kwiatki!
Trzy spotkania zostały poświęcone Mikołajowi w Dyskusyjny Klubie Książki w Starym Kisielinie – bo właśnie tyle trzeba, aby cały Mikołajowy temat ogarnąć.
Przedszkolaki już od początku grudnia przygotowywały się na to wyjątkowe spotkanie z Panem z Dalekiej Mroźnej Krainy, który nie zapomina o grzecznych dzieciach. Najpierw było czytanie opowieści o malutkim krasnoludku, który pewnego dnia zaczął rosnąć. Rosły mu nóżki i brzuch, i broda – po prostu cały się zwiększał i zwiększał i nie mógł być już więcej Małym Ludkiem tylko Wielko Ludkiem. Był bardzo nieszczęśliwy z tego powodu. Nie mógł sobie znaleźć miejsca na świecie i wtedy postanowił zostać… Mikołajem!
Ot i cała tajemnica rozwiązana.
Dzieciaki najpierw były malutkie, małe, grzeczniutkie, a potem rosły i rosły, i stawały się… co raz bardziej grzeczne.
Na następnym spotkaniu już wyklejaliśmy, kolorowaliśmy i wycinaliśmy portret Mikołaja!
Ozdobiły przedszkolną gazetkę, by przypominała o zbliżającym się spotkaniu z Brodatym Krasnoludem.
I tu następna niespodzianka!
W swojej karierze bibliotecznej – krótkiej bo krótkiej, ale intensywnej oraz w roli moderatora DKK przyjmowałam na siebie różne obowiązki… najczęściej jednak byłam tragarzem, bo w drodze na spotkania z przedszkolakami z Nowego Kisielina muszę ze sobą wszystko zabierać
i przydałaby mi się walizeczka na kółkach! A tu, w grudniowej porze, przyszło mi być Mikołajem! A tak – nie mylicie się! Kobieta Mikołaj, ale nie poznalibyście mnie w tej roli!
Mam tu jednak pewną uwagę! Nie mówcie o tym dzieciakom, niech wierzą w Świętego Mikołaja! Miałam prawdziwe brzuszysko z dwóch poduszek puchowych i brodzisko do samego pasa i czapę mikołajową. Przyjechałam jak przystało na wiejskiego Mikołaja wozem drabiniastymi w podróż po moim małym królestwie zabrałam całe przedszkole. Było super!!!
A potem prezenty, czyli to co mali i duzi lubią najbardziej! Wspaniała przygoda! Polecam wszystkim nawet i bibliotekarkom, choć wydawać by się mogło, że z różnych względów Mikołajem nie każdy być może.
Mikołaju!
Co Ty robisz w naszym kraju?
A ja jestem tu przelotem,
bo ja latam samolotem!
bibliotekarz nadzorujący DKK
w Starym Kisielinie