Był mroźny zimowy dzień. Ulice były zasypane białym śniegiem, w powietrzu unosił się zapach przygody. Pokonując zaspy i oblodzone chodniki szybkim krokiem w kierunku Biblioteki zmierzały mamy z dziećmi. Postanowiliśmy towarzyszyć Walerii w długiej podróży do Piernikowa, by odwiedzić sklep z ciasteczkami pana Cynamona. Gąska, główna bohaterka książki „Cecylka Knedelek i ulica ciasteczkowa”, na wyprawę chciała zabrać swoich przyjaciół, by kupić ulubione ciasteczka ryżowe, z których słynęło Piernikowo. Niestety nikt nie miał czasu iść z Walerią na ulicę Ciasteczkową, bo wszyscy spieszyli się do Oddziału dla Dzieci, gdzie tradycyjnie we wtorkowe popołudnie odbywało się spotkanie Klubu Mam. Gąska Waleria, zawsze miła i uczynna, kupiła smakołyki dla mieszkańców Knedelkowa: kokosowe kurczątka, pomarańczowe krążki, migdałowe rogaliki, kruche zajączki, jadalne guziki i cukrowe bliźniaczki. Po powrocie do domu okazało się jednak, że nasza bohaterka zapomniała o ryżowych ciasteczkach, które tak bardzo lubiła. Wszystkim zrobiło się smutno. Aby rozweselić zmartwioną gąskę, jej przyjaciele przygotowali dla niej niespodziankę – ogrodową kuchnię, w której upiekli ciasteczka. Historia knedelkowian spodobała się małym klubowiczom, tym bardziej, że sami mogli spróbować specjału pana Cynamona. Razem z mamami zasiedli przy stole i zajadali ryżowe ciasteczka, zdobiąc je konfiturą truskawkową.

Książka Joanny Krzyżanek „Cecylka Knedelek i ulica ciasteczkowa” jest zabawną opowieścią, która wywołuje uśmiech na twarzach dzieci i dorosłych. Atrybutem tej publikacji są kolorowe rysunki, obrazujące perypetie bohaterów oraz przepisy na ciasteczka, które gąska Waleria zakupiła w cukierni pana Cynamona. Prosta receptura, celne wskazówki oraz poradniczek kulinarny sprawią, że nawet najmłodsi będą mogli poznać tajniki słodkiej kuchni.

Co kryje się w bajce „Czerwony Kapturek”? Jakie wartości niesie ze sobą „Brzydkie kaczątko”? Dlaczego warto czytać dziecku? Na te i inne pytania, podczas styczniowego spotkania Klubu Mam, odpowiadały biblioterapeutki, Elżbieta Owsińska i Wioletta Koźlak. Mamy dyskutowały na temat znanych od wieków bajek, przytaczały tytuły, które pamiętają do dziś i chętnie czytają swoim pociechom. Wspólnie wypisywaliśmy uczucia towarzyszące bajkowym bohaterom. Maluchy miały okazję posłuchać fragmentów baśniowych opowieści i brały czynny udział w warsztatach. Nie pozwoliły zapomnieć, że to one są najważniejszymi uczestnikami każdych zajęć.

     

Jestem mamą. Patrząc na moje dziecko, codziennie uświadamiam sobie, jakie odpowiedzialne zadanie mam do wykonania. Wychować drugiego człowieka! I to nie byle jak, lecz na kogoś przyzwoitego, porządnego, dobrego, kulturalnego... Przymiotników znalazłabym tysiąc a może i więcej. I ciągle zastanawiam się, jak to zrobić? Skąd mam wiedzieć czy postępuję dobrze czy źle? Może powinnam robić wszystko intuicyjnie i uczyć się na własnych błędach? A może za każdym razem powinnam prosić o radę rodziców? Przecież oni wychowali mnie, mają spore doświadczenie i chętnie udzielą cennych wskazówek. Są jeszcze książki, czasopisma, internet – niewyczerpane źródła informacji. Muszę przyznać, że bardzo lubię literaturę poradnikową. Do serca biorę sobie czasem to, co mają do powiedzenia specjaliści w dziedzinie rozwoju i wychowania dzieci. Gdy zaczęłam rozszerzać dietę mojego dziecka, sięgnęłam do książki Agnieszki Górniakowskiej Zdrowy start. Kiedy mój syn miał gorączkę, natychmiast przeczytałam rozdział z poradnika Pauliny Smaszcz – Kurzajewskiej Mama i tata to my!. Czystą magią było dla mnie spotkanie z fizjoterapeutą Pawłem Zawitkowskim, nazywanym przez wszystkich „zaklinaczem dzieci”. Choć sam autor książki Co nieco o rozwoju dziecka nie lubi tego określenia, muszę przyznać, że coś w nim jednak jest. Najczęściej wracam do książek Doroty Zawadzkiej. Nikogo nie zdziwi więc fakt, że na ostatnim spotkaniu Klubu Mam podzieliłam się swoimi refleksjami na temat lektury Mojego dziecka, która w bardzo przystępny i ciepły sposób rozwiewa wątpliwości rodziców (szczególnie takich jak ja – młodych i niedoświadczonych). Dla tych, którzy jej nie czytali, wypisałam siedem rad - stwierdzeń, wypowiedzianych przez Supernianię. Kto wie, może dzięki nim stanę się Supermamą?
Jedno jest pewne, nie mogę dać się zwariować. Ze wszystkich „pomocy” postaram się korzystać z umiarem. Moim najlepszym drogowskazem będzie miłość do własnego dziecka.

"Złote myśli" Doroty Zawadzkiej

Fundusze Europejskie dla rozwoju Lubuskiego.
Projekt współfinansowany przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Lubuskiego Regionalnego Programu Operacyjnego na lata 2007-2013.