gronaW grudniu 2018r. spotkaliśmy się w Klubie DKK w Osiecznicy aby porozmawiać o książce Zofii Mąkosy "Cierpkie grona".

Debiutancka powieść Zofii Mąkosy to rodzinna saga wielu światów, bo ma wielu bohaterów i wiele pragnień, wiele emocji, wiele radości, ale i smutku. To powieść dziejąca się w małej wiosce zwanej Chwalim. Obecnie to polskie tereny, ale przed wojną należała do Niemiec. Wśród bohaterów na pierwsze miejsce wysuwa się Marta Neuman, Niemka, od zawsze mieszkająca w Altreben czyli w Chwalimiu. Gospodyni, matka i żona.

Akcja powieści rozgrywa się głównie w wiejskiej scenerii lat trzydziestych i czterdziestych XX wieku. Pisarka potrafiła zmyślnie krok po kroku do sielskiej niemieckiej wioski wprowadzać powiew wojennego niepokoju. Bo tutaj życie płynęło zgodnie z porami roku, na które Mąkosa kładzie szczególny nacisk, snując narrację ściśle związaną z przyrodą i pracami w gospodarstwie.

W powieści da się wyraźnie zauważyć postępującą degradację życia ludzi i samej przyrody. Im silniej wojna wkraczała do wioski, tym proces obumierania i marazmu był większy. Nastały cierpkie czasy, wojenne żniwa, w czasie których rodzina Neumanów będzie musiała zmierzyć się nie tylko z wojną, która przecież niby jest daleko, ale i z tęsknotą za bliskimi ludźmi, których cięgle jest coraz mniej... bo ta powieść  jest jak życie czasem słodkie czasem cierpkie jak wino z piwniczki Neumanów.

Zofia Mąkosa skłania do innego spojrzenia, bo oto głównymi bohaterami powieści są Niemcy, i ich stosunek do wojny, ich wrażliwość zgoła inna od polskiej. A jednak z niemiłej uciążliwości i niepokoju, Mąkosa prowadzi swoich bohaterów do szaleństwa i wojennej rozpaczy. Świat się zmienia i burzy, również tam, gdzie z pozoru powinno być spokojniej, bo pomruki Berlina nie cichną, a młodzi chwalimscy chłopcy nie wracają z frontu. Marta Neuman stoi na straży starego czasu, chce wydać córkę za mąż, chcę dbać o zwierzęta w gospodarstwie, zbierać plony z pola i kochać, ale jej plan chwieje się w posadach, bo wojna kradnie wszystko.

Mimo, że pisarka snuje opowieść o konkretnym rejonie dzisiejszej Polski z konkretnymi nazwami, ulicami, a czasem i ludźmi, to jednak jest to historia niezwykle uniwersalna, bo bojaźń przed wojną i troska o to, co kochamy, wszędzie jest taka sama.

Chwalimska opowieść to zbór obyczajów, opis kultury, zasad i praw dawnego świata. To cicha lekcja wspomnień, która z pokorą wraca, aby snuć historyczną prawdę i nieprawdę, bo tu, to, co było, wkrada się w to, co mogłoby się zdarzyć. Historia z podręczników zwinnie miesza się z fikcją literacką i stwarza na nowo uczucia miłości, bojaźni i nadziei.

To trochę powieść historyczna o losach pewnej rodziny, a trochę dokument. Zofia Mąkosa nie chciała uronić ani słowa, widać tu chęć zawarcia wszystkiego, co ważne i zdaje się, że czasami książka jest zbyt treściwa, czasami może wystarczyłoby niedopowiedzenie. Ta chwalimska pieśń pełna uczuć, wiary w lepsze jutro, w miłość do ojczyzny i do własnej rodziny  będzie śpiewana dopóki cierpkie wino będzie w butelce...

Powieść bardzo  nam się podobała, czekamy z niecierpliwością na drugi tom 'Winne miasto'.

Moderator

Barbara Przeździęk

W grudniu 2018 r. spotkaliśmy się w Klubie DKK w Osiecznicy aby porozmawiać o książce Tomasza Małkowskiego "O Kamilu który patrzy rękami..."

Ta książka naświetla w sposób bardzo zwyczajny i prosty świat niewidomych, a konkretnie dziecka. Autor pokazał, że jego bohater pięcioletni Kamil nie potrzebuje litości, jest odważny, pogodny, pomocny i szczęśliwy. Zachowuje się adekwatnie do swojego wieku i chciałby też robić to co jego rówieśnicy. Chciałby rozwijać się i poznawać nowe obszary a to że nie widzi nie stanowi dla niego przeszkody. Ma szczęście, bo jego rodzice są kochający, otwarci i pomocni, zachęcają go do podejmowania prób, nie poddawania się.
Kamil ma też starszą o rok siostrę, która jest najwspanialszą siostrą na świecie, z którą można robić psikusy, miło i twórczo spędzać czas, szukać przygód i która zawsze wesprze albo stanie w obronie.
Kamil posiada doskonały słuch i umie patrzeć rękami.

Autor opisał kilkanaście zdarzeń z życia rodzinki Kamila, skupiając się na postaci głównego bohatera. Tak naprawdę Kamil nie ma problemu z niewidzeniem, to raczej otoczenie ma z tym prawdziwy problem. Czasem objawia się to nadgorliwością, nadopiekuńczością, arogancją lub złośliwością. Innym razem zrozumieniem, życzliwością, serdecznością, otwartością lub pomocą. Czyli jak to w życiu z ludźmi.

Kamil ma przejścia z ciocią Helenką, która użala się nad nim, traktuje go jak kalekę i dziecko specjalnej troski. Pokazuje jak sam jeździ rowerem, chociaż łatwiej z siostrą w tandemie, jak świetnie radzi sobie na zjeżdżalni i przy grze w piłkę nożną. Widzimy, że potrafi nauczyć się zjeżdżać na nartach. Okazuje się, że niewidomi lubią chodzić do zoo albo do muzeum, czasami potrzebują jechać tramwajem. Chadzają też do centrów handlowych i do restauracji. Zdarzają im się też czasem pomyłki, jak ta kiedy Kamil zaszedł do sąsiada zamiast do swojego mieszkania, czy wpadł do wody. Niemniej Kamil niczym się nie zraża, a najbardziej brakiem słuchu muzycznego i talentu plastycznego. Może w życiu robić wszystko na co mu przyjdzie ochota.

Bardzo ciekawie napisana książka i bardzo nam się podobała. Przy okazji obejrzeliśmy książkę dla niewidomych napisaną językiem Braillea.

Moderator

Barbara Przeździęk

serceW styczniu 2019 r. spotkaliśmy się w Klubie DKK w Osiecznicy aby porozmawiać o książce Radki Franczak „Serce”.

Są takie podróże, które stają się wyprawami życia i zmieniają je całkowicie. W taką podróż ruszają Wika i Stasiek. Ich celem jest Szwajcaria. Wielki świat mami i kusi atrakcjami. Jest tak inny od rzeczywistości w prowincjonalnej Polsce: Tu, na Prenzlauer Berg, w samym środku dobrobytu białych, sytych młodych Europejczyków, czułam wielką niezręczność całowania chleba, obcość aktu sprzed lat, czegoś, co dla moich dziadków było wciąż i zawsze istotą codziennego życia. Podróż Wiki ma, oprócz tego oczywistego, również wymiar alegoryczny.

Wkrótce Wika zatrudnia się w posiadłości nad Jeziorem Genewskim. Jej pracodawczynie Shirley i Robin, to matka i córka. Dwie zwaśnione ze sobą kobiety są jak dwa bieguny, tak różne, choć połączone więzami krwi. Uczucia, jakimi siebie darzą, na pewno nie są letnie. Ich relacja jest fascynująca, choć pełna napięć i zadawnionych pretensji. Trzy kobiety, tkwiące w specyficznej zależności, to jeden z ciekawszych wątków powieści. Czas spędzony wspólnie będzie dla nich znaczący, stanie się etapem zmian i poznania. Każda musi zadać sobie pytanie: kim jestem?

Wika podczas podróży konfrontuje się ze swoimi emocjami, rozmyśla nad przeszłością i teraźniejszością. Niełatwa to podróż, przynosząca zmiany dobre i złe. Wyjazd mógł być ucieczką a stał się walką o prawdę i o samą siebie. Może i banalnie to zabrzmi, że życie bywa takie zaskakujące. Jednak ten banał nie jest w książce czymś złym, wręcz przeciwnie. To właśnie te niespodziewane dla Wiki zdarzenia mogą jej pomóc osiągnąć wewnętrzny spokój, pogodzić się z losem. Bohaterka musi dokonać niełatwych wyborów, poradzić sobie z różnymi komplikacjami.

Wielowątkowość pozwala na odbieranie Serca na wielu różnych płaszczyznach. W powieści przewija się tematyka śmierci i przemijania, starości, dążenia do wolności, piękna i szpetoty, złożonych relacji międzyludzkich, rodziny. Jest poszukiwanie własnej tożsamości, podróżowanie w głąb siebie, odkrywanie niewygodnych prawd, dojrzewanie. A przede wszystkim jest to proza podszyta emocjami, refleksyjna, zostająca w myślach jeszcze długo po przeczytaniu.

Zakończenie wydaje się być przewidywalne, co zupełnie nie ujmuje powieści oryginalności. Bo czyta się z przyjemnością, niespiesznie, delektując się słowami. To właśnie jest w "Sercu" piękne, że nie stanowi ono uniwersalnej, a przy tym łatwej w odbiorze przypowieści o życiu. Nie ma jedynej słusznej interpretacji, wrażliwość Radki Franczak pozwala czytelnikowi odkryć to, co dla niego w powieści najważniejsze. Może czyjąś uwagę bardziej przyciągnie kwestia emigracji zarobkowej i mit cudownego Zachodu, ktoś inny odnajdzie znajomo brzmiący wątek miłosny albo rodzinny, a kogoś szczególnie poruszy motyw podróży przez życie, kontynent i w głąb siebie. Warto pochylić nad tym debiutem i podjąć próbę interpretacji.

Moderator

Barbara Przeździęk

W styczniu 2019 r. spotkaliśmy się w Klubie DKK w Osiecznicy aby porozmawiać o książce Sylwi Bishop „Panna Jones i Książkowe Emporium”.

Książki pachnące czekoladą, lukrecją i lemoniadą, to pierwsza myśl, która przychodzi do głowy po przeczytaniu tej książki.
Kim jest tytułowa Panna Jones? Dość niezwykłą osóbką o osobliwym imieniu – Znajda. A to dlatego, że kiedy była małą dziewczynką została podrzucona do księgarni” Pod Białym Jeleniem”. I od tej pory, wspólnie z właścicielami wspomnianej księgarni - Netty Jones oraz jej synem Michaelem, tworzą niezwykłą rodzinę. Znajda uwielbia miejsce, w którym przyszło jej mieszkać i kocha książki. Jednak ma też pewien wstydliwy sekret…
Pewnego dnia rodzina Jonesów, dzięki uśmiechowi losu, przejmuje we władanie Książkowe Emporium Montgomery’ego, największą i najbardziej zadziwiającą księgarnię na świecie. Szybko się jednak okazuje, że nic nie jest takie, na jakie wygląda. A uśmiech losu jest raczej jego kaprysem. Natomiast sam darczyńca jest nieuczciwym człowiekiem, który sprowadza na Jonesów olbrzymie kłopoty.
Czy Znajdzie uda się wyciągnąć rodzinę z tarapatów? Czy jej wstydliwy sekret ujrzy światło dzienne?
Po odpowiedzi odsyłamy do lektury „Panna Jones i Książkowe Emporium” Sylvii Bishop, którą szczerze polecamy.
Dodamy tylko, że to fantastyczna propozycja dla każdego miłośnika dziecięcej literatury, która uczy, że książki można czytać na wiele sposobów, na przykład dotykiem lub zapachem. A treść zdecydowanie na plus dopełniają cudne czarno-białe ilustracje Ashleya Kinga.

Moderator
Barbara Przeździęk

Fundusze Europejskie dla rozwoju Lubuskiego.
Projekt współfinansowany przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Lubuskiego Regionalnego Programu Operacyjnego na lata 2007-2013.