Dnia 14 lutego 2013 roku odbyło się pierwsze spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki dla dzieci. Uczestnicy wyrazili swoją opinię na temat książeczki pt. „Maria Skłodowska – Curie: opowieść o ciekawości” z serii książeczek: „Biografie dla najmłodszych”. 7 osobowa grupa obejrzała pokaz slajdów dotyczący życia Marii, a po nim rozwiązała test sprawdzający znajomość wiedzy o noblistce. Dzieci wykazały zainteresowanie tematyką spotkania i chętnie słuchały informacji opowiadanych przez bibliotekarza. Daniel Juszczyszyn jeszcze przed obejrzeniem slajdów opowiadał reszcie grupy wiele ciekawostek z życia pierwszej dwukrotnej noblistki, pierwszej kobiety studiującej na Sorbonie oraz wykładającej na Uniwersytecie we Francji. Dzieciom bardzo podobało się, że Maria wraz z mężem w podróż poślubną pojechała na rowerze i były pełne podziwu znajomości 5 języków i dawania korepetycji przez 12 letnią przyszłą noblistkę. Czytelnicy wspólnie stwierdzili, że czasy w których żyła Maria były ciężkie. Ponadto wykazali dla niej ogromny podziw za poświęcenie się pracy badawczej, za samodzielne wychowanie córek oraz za ogromny wkład w ratowanie ludzkiego życia podczas I wojny światowej.
Forma i tematyka spotkania bardzo spodobała się dzieciom, które wyraziły chęć uczestnictwa w Dyskusyjnym Klubie Książki.
1921 lutego czytelniczki Biblioteki w Wymiarkach spotkały się na kolejnym DKK. Tematem była książka Corinne Hofmann „Biała Masajka”. W klimat książki wprowadziła Panie prezentacja o Kenii i Masajach przedstawiona w formie zdjęć. Aby przybliżyć choć w części zwyczaje wojowników Samburu Panie obejrzały również 10 minutowy filmik obrazujący wioskę masajską.
„Biała Masajska” to opowieść - dziennik z 4 lat życia w Kenii. To opis fascynacji krajem, wojownikiem o imieniu Lketinga oraz ciężkiego życia, na które przystała autorka by być ze swoim ukochanym. Panie dziwiły się Corinne Hofmann, że zdecydowała się zostać w buszu i mieszkać w tak trudnych warunkach. Podziwiały ją również za odwagę i wytrzymałość oraz zastanawiały się czy to odwaga czy głupota narażać siebie na choroby tak wyniszczające organizm. Książka wśród naszych czytelniczek wzbudziła skrajne emocje. Niechęć do autorki łączy się ze współczuciem. Podziw dla jej wytrwałości i walki o przetrwanie miesza się z myśleniem o autorce jako kobiecie bezmyślnej, nieodpowiedzialnej, a nawet głupiej. Wszystkie zgodziłyśmy się, że przedstawione w książce uczucie dwojga ludzi o tak odmiennej kulturze nie mogło przetrwać dłużej. Nie do końca Panie zrozumiały też żal i pretensje autorki do Lketingi, uznając że człowiek o tak głęboko zakorzenionych plemiennych tradycjach nie jest w stanie zrozumieć europejskich zwyczajów. Panie podkreślały, że i tak w wielu sprawach Lketinga zmienił swoje nastawienie i przyjął choć część z tradycji europejskiej. Pamiętać należy, że to Corinne szukała go, a później za wszelką cenę chciała wyjść za niego, wierząc naiwnie, że uda jej się zeuropeizować masajskiego wojownika.
Dzięki autorce możemy poznać afrykańskie zwyczaje plemienne i zwykłe życie mieszkańców. Nie jest to książka ukazująca walory jakie przedstawiają foldery biur podróży tylko relacja ciężkiego życia, walki o przetrwanie i odmienności kulturowej. Panie, które oglądały film, a później czytały książkę zgodnie stwierdziły, że film nie jest odwzorowaniem tego o czym pisała Corinne. Film ukazuje przerysowany obraz ich miłości, nie porusza wielu istotnych wydarzeń i nie odzwierciedla cierpień na jakie była narażona Corinne Hofmann. Warto przeczytać i książkę i obejrzeć film, by samodzielnie podjąć decyzję która z tych form jest lepsza do przyjęcia.
Na zakończenie spotkania zwiastun filmu „Biała Masajka” przeniósł Panie w afrykański nastrój.
Dnia 11.04.2013 odbyło się spotkanie DKK , na którym Panie omawiały książkę Lidii Popiel i Moniki Richardson. Spotkanie rozpoczęto przeczytaniem pierwszego rozdziału książki, w którym to Monika Richardson dostała zaproszenie od Prezydenta Miasta Gdańsk do przyjęcia tytułu honorowego Ambasadora Bursz.
Następnie bibliotekarza oraz klubowicze podzielili się swoimi wrażeniami z przeczytanej lektury. Książka według naszej opinii jest ciekawa, pełne humoru, mądrych myśli godna polecenia ze względu na opisy miejsc turystycznego szlaku bursztynowego. Panie nie poleciły książki jako źródła szerokiej informacji o bursztynie.
By zaspokoić ciekawość o tym tajemniczym kamieniu Panie prowadzące spotkanie zaprezentowały prezentację multimedialną. Prezentacja przedstawiała wiele informacji związanych z pochodzeniem „sukcynitu”, inkluzji oraz kolekcje osób zajmujących się bursztynnictwem. Nasze członkinie przyniosły na spotkanie kamienie, korale, buteleczki z nalewkami oraz woreczki z surowcem na nalewki bursztynowe. Wokół bursztynu, książki a zwłaszcza Moniki Richardson rozgorzała gorąca dyskusja. Paniom chcącym poznać bliżej dziennikarkę prowadzącą program „Europa da się lubić” polecono zakupione książki jej autorstwa.
Panie do domu udały się naładowane pozytywną energią bursztynu.
1814 marca czytelnicy Biblioteki mieli przyjemność spotkać się z Panem Marianem Łysakowskim. Pan Marian od wielu lat kolekcjonuje dzwonki i janczary. Jest również szczęśliwym posiadaczem mis tybetańskich. Nasz gość miał o czym opowiadać, zwiedził ponad 30 krajów i kilka kontynentów. Największe wrażenie wywarły na Panu Marianie Indie. Słuchacze mogli dowiedzieć się wielu ciekawych informacji o tym azjatyckim kraju, ale wszystkim najbardziej podobały się opowieści o przygodach Pana Mariana, które sam określił jako zabawne, śmieszne, ale niekiedy straszne i traumatyczne.
Usłyszeliśmy historię o ucieczce Pana Mariana wraz z jedną z turystek, którą Hindus chciał za wszelką cenę kupić, o amebie i innych pasożytach zagnieżdżających się w układzie pokarmowym jakich nabawili się turyści podczas jednej z wycieczek. Były również zabawne historie o targowaniu się za noclegi w hotelach: Pan Marian potrafił przegonić wycieczkę każąc po kilka razy wchodzić i wychodzić z hotelu, by w końcu zdezorientowany właściciel hotelu kilkakrotnie zszedł z ceny. Uśmiech na twarzach słuchaczy występował również kiedy Pan Marian opowiadał o targowaniu się w sklepach, o szukaniu zagubionych turystów i tłumaczeniu Paniom (bezskutecznie), że w krajach muzułmańskich dla własnego bezpieczeństwa nie można zakładać „szortów do pół uda i bluzek z dekoltem do pół pasa”.
Kolekcjoner dzwonków z wielkim entuzjazmem opowiadał także wiele historii, w których to właśnie dźwięk dzwonka nie pozwolił wycieczce się zgubić, o pewnym turyście, który nie zgodził się być baranem (… kiedyś we Włoszech jeden z turystów powiedział, że nie chce być baranem, którego trzeba prowadzić dźwiękiem … ale po powrocie do Zielonej Góry przyznał się, że gdyby nie dzwonek, to trzy razy by się zgubił.), i o Paniach, które zgubiły się ponieważ ich kobieca natura zaciągnęła je na wystawy sklepowe kuszące świecidełkami i innymi ozdobami. Uśmialiśmy się gdy Pan Marian opowiadał jak ludzie reagują na dzwonek: „… w Wenecji gdy dzwonił przywołując swoją grupę turystów nagle uklękła cała (inna) grupa pielgrzymów” 
Pan Marian jest osobą bardzo ciepłą, otwartą i co najważniejsze optymistycznie patrzącą na świat. Nie ma dla niego rzeczy niemożliwych. Sam o sobie mówi: … że ma dużo szczęścia mimo, iż nieraz nie wierzył, że uda mu się coś osiągnąć. Trzeba próbować bo może szczęście uśmiechnie się po raz kolejny...
Jeszcze po spotkaniu jak odwoziłam Pana Łysakowskiego na autobus do Żar to opowiedział jedną z takich „niemożliwych” historii. Mianowicie z grupą wędrowców Pan Marian spóźnił się na prom płynący na Capri. By nie zawieść wycieczkowiczów i nie mówiąc im o spóźnieniu pobiegł szybko na brzeg myśląc, że uda się jakoś skontaktować z kapitanem rejsu i jakimś cudem zawrócić statek. Na miejscu okazało się, że statek z powodu awarii nie wypłynął i wszyscy czekają na statek zastępczy, na który wsiądą Ci co mają wykupione bilety. Pan Marian wiedząc, że nie ma biletów „… biegnie do kasy – tam zamknięte – co robić – nie mogę zawieść grupy – przecież oni liczą na ten rejs…” – nagle dostrzega biletera jak odpala swoją motorynkę przygotowując się do odjazdu – „biegnę za nim, macham rękami, krzyczę, dobiegam do niego, ściągam go na siłę mówiąc że chcę bilety , na co on mówi za późno, kasa zamknięta ja skończyłem pracę, a prom odpłynął – tłumaczę, że kapitan czeka tam na mnie i siłą zaciągam do kasy - po paru minutach biegnę do swojej grupy trzymając w rękach dla wszystkich bilety – ulga – znowu się udało.
Opowiadania Pana Mariana były przerywane prezentacją przywiezionych dzwonków oraz opowieścią o domu rodzinnym, o pierwszym dzwonku przywiązanym do sań i o kolejnych pamiątkach przywożonych z podróży. Mnie osobiście urzekła opowieść o załatwieniu spotkania z Janem Pawłem II. Po raz kolejny Pan Marian udowodnił, że cuda się zdarzają i żeby spełniać marzenia innych warto użyć swojej wyobraźni i ustawić grupę w takim miejscu by spotkanie, teoretycznie niemożliwe do zrealizowania, mogło dojść do skutku (osoby, które były na spotkaniu na pewno wiedzą o czym piszę).
Reasumując, spotkanie było bardzo ciekawe i twórcze, a osobę Pana Mariana można uznać za przesympatyczną, pomysłową i uzdrawiającą w pełnym tego słowa znaczeniu. Dlaczego? Już dawno tak się nie śmiałam i nie przeniosłam się dzięki dźwiękom nie tylko dzwonków, ale przede wszystkim mis tybetańskich w inny wymiar jakby kosmiczny, pozaziemski. Jestem dumna ze swojego uporu, zacięcia i dążenia do osiągnięcia celu, bo w końcu po 3 latach prób zapraszania Pana Mariana Łysakowskiego udało się to osiągnąć dzięki Dyskusyjnemu Klubowi Książki i Pani Justynie Hak, która jest „pozytywnie zakręcona” i równie przesympatyczna jak Pan Marian. I tylko … zostaje mały niedosyt, że na spotkanie, na którym od ilości widzów biblioteka „miała pęknąć w szwach” przyszło zaledwie 10 osób.
Dziękuję jeszcze raz Panu Marianowi za prezentacje, Justynie Hak za realizację marzenia, przybyłym 10 osobom za wsparcie, swoim współpracownikom za pomoc w przygotowaniu sali i gazetki „Marian Łysakowski: dzwonki z całego świata” oraz za przekonanie mnie, że warto choćby dla kilku osób organizować jakiekolwiek spotkania.
Kierownik Biblioteki w Wymiarkach
Anna Janus - Szymańska

 

Fundusze Europejskie dla rozwoju Lubuskiego.
Projekt współfinansowany przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Lubuskiego Regionalnego Programu Operacyjnego na lata 2007-2013.